W ostatnich tygodniach i Górnik, i Pogoń prezentowały znakomitą formą. W sześciu poprzednich spotkaniach drużyny zdobyły po 16 punktów. Nikogo nie mogło więc dziwić, że od początku obie ekipy przejawiały dużą ochotę do gry. Nie było mowy o okopywaniu się przed własnymi polami karnymi i wyczekiwaniu na kontrataki. Po stronie Pogoni aktywny od pierwszych minut był Wahan Biczachczjan, który imponował bezpośrednią, szybką grą do przodu. Wśród gospodarzy kilkoma zrywami popisał się z kolei Daisuke Yokota, a w szesnastce Dantego Stipicy uwagę obrońców skupiał Szymon Włodarczyk. Przez całą pierwszą połowę nie można było mieć żadnych zarzutów co do intensywności gry. Działo się sporo, również w ostatnich tercjach boiska. Brakowało jednak celnych strzałów, bo bardzo skupieni byli defensorzy i jednych, i drugich. W zdecydowanej większości akcji wyręczali swoich bramkarzy, którzy nie mieli okazji, aby wykazać się kunsztem. To zmieniło się w doliczonym czasie gry, którego było zresztą całkiem sporo - aż sześć minut z uwagi na race, które wcześniej odpalili kibice gospodarzy, wymuszając tym samym przerwę w meczu. Tuż przed przerwą doskonałą okazję strzelecką miał Luka Zahović. Słoweniec dostał piłkę od Kamila Grosickiego i uderzył z okolic piątego metra. Fantastycznie zachował się jednak Daniel Bielica, który obronił ten strzał. Po chwili gra przeniosła się do drugiego pola karnego. Z dużym impetem wpadł w nie Yokota, starając się pokonać Stipicę. Chorwat wyraźnie nie chciał być gorszy od swojego konkurenta i - przy sporej pomocy Mariusza Malca - również obronił tę próbę. Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin: Kapitalna końcówka spotkania Końcówka pierwszej połowy była zapowiedzią wielkich emocji w drugiej. Krótko po wznowieniu gry groźny strzał oddał Wahan Biczachczjan, a po chwili głową próbował Luka Zahović. Później bliski szczęścia był także Gorgon, który zmusił Emila Bergstroma do ofiarnego wślizgu na linii bramkowej. W 67. minucie wreszcie odpowiedzieli zabrzanie. Lukas Podolski przyjął futbolówkę w polu karnym gości i z ogromnym spokojem zapakował ją tuż pod poprzeczkę. Gwiazdor Górnika zaczął już celebrować gola, tymczasem sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Wciąż było więc 0:0. Wynik nie zmienił się również pięć minut później, kiedy "Poldi" uderzył głową, a piłka odbiła się od poprzeczki. Jak wykazały jednak powtórki - po drodze dotknął ją ręką Paweł Stolarski. W 78. minucie arbiter podyktował rzut karny, a do jego wykonania podszedł Szymon Włodarczyk. Napastnik huknął z całej siły, nie dając szans bramkarzowi Pogoni. To jednak nie był jeszcze koniec emocji w tym spotkaniu. W 83. minucie świetnym podaniem popisał się Sebastian Kowalczyk, a swojej okazji nie zmarnował Pontus Almqvist. Szwed pewnie wykończył akcję, doprowadzając do remisu. Ostatnie słowo należało do Górnika. W 94. minucie Podolski oddał kapitalny strzał lewą nogą i zapewnił Górnikowi szóste z rzędu zwycięstwo. Jakub Żelepień, Interia