Schodzący do szatni Marco Paixao rzucał gromy pod adresem arbitra spotkania Zbigniewa Dobrynina z Łodzi. Dlaczego? - Zobacz co działo się na boisku, to mówi wszystko za siebie - odpowiadał krótko Portugalczyk. Czy chodziło o sytuację z końcówki, kiedy to jego brat Flavio przewrócił się w starciu z kapitanem Górnika Szymonem Matuszkiem? - Oczywiście. To była oczywista "jedenastka". Nie ma nawet o czym mówić, bo wszyscy to widzieli - mówił napastnik Lechii. Co do samego spotkania, to jeden z najlepszych snajperów na boiskach Ekstraklasy, tak skomentował boiskowe wydarzenia. - Myślę, że byliśmy lepszym zespołem niż gospodarze i stworzyliśmy sobie więcej okazji do zdobycia bramki, szczególnie w pierwszej połowie, niż Górnik. Byliśmy groźniejszą drużyną. No, ale potem wiadomo, widzieliście wszyscy, co się wydarzyło - komentował Marco Paixao. Remis z liderem doświadczony napastnik uznał za rozczarowujący. - Rozczarowujący dlatego, że zasługiwaliśmy na to, żeby w Zabrzu wygrać, tym bardziej patrząc na tą końcówkę i co się w niej stało, na nieprzyznany nam rzut karny - podkreślał napastnik Lechii. Piłkarza biało-zielonych pytamy czy próbował rozmawiać na ten temat z arbitrem meczu w Zabrzu. - Mówiłem mu, żeby skorzystał z obecnego na meczu systemu VAR, ale nie wziął tego zupełnie pod uwagę - powiedział Marco Paixao. Po 19 ligowych kolejkach gdańszczanie mają na swoim koncie 24 punkty i zajmują dziewiąte miejsce w tabeli. Górnik dalej jest pierwszy z 36 punktami, wyprzedzając o punkt Legię, która wczoraj wieczorem pokonała u siebie Bruk-Bet Termalicę Nieciecza 3-0. W środę jedenastka z Pomorza gra u siebie z Pogonią Szczecin. W tym samym kierunku udają się piłkarze lidera Ekstraklasy. Zespół prowadzony przez Marcina Brosza we wtorek wieczorem gra na wyjeździe z Arką Gdynia. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy Michał Zichlarz