Drużyna z Pomorza rozstrzygnęła sprawę w I połowie, kiedy to zdobyła dwie bramki. Pierwszą, po samobójczym trafieniu, zaliczył Paweł Bochniewicz, ale duży udział miał przy niej 20-letni Karol Fila. Potem na 2-0 trafił niezawodny Flavio Paixao. Portugalczyk ma już na koncie w tym sezonie trzy trafienia. - Przygotowywaliśmy się do tego, że będzie to taki bardzo fizyczny mecz, bo wiemy jak gra Górnik. Gra bardzo bezpośrednią piłkę, do przodu. Chcieliśmy ich zmusić do gry w ataku pozycyjnym, żeby mieć możliwość wyprowadzenia szybkiej kontry. Najważniejsze było jednak to, że w pierwszej połowie udało się nam zdobyć dwie bramki. To było ważne, bo często w takich spotkaniach jak to w Zabrzu jest tak, że ten kto pierwszy trafia do siatki rywala, ten wygrywa. Nam się to udało. Po zdobytych bramkach kontrolowaliśmy to co działo się na murawie. Cieszy kolejna wygrana i zero z tyłu. Jesteśmy bardzo zadowoleni - podkreślał po spotkaniu napastnik gdańszczan Jakub Arak. Trzeba przyznać, że konkurencja o miejsce w ataku Lechii jest bardzo zacięta. W sobotę, po ponad siedmiu latach w Ekstraklasie ponownie zobaczyliśmy Artura Sobiecha. Z przodu może też grać Paixao. Na razie w Gdańsku mogą się cieszyć z udanego startu. Po pięciu ligowych kolejkach drużyna prowadzona przez Piotra Stokowca jest na razie na drugim miejscu z 11 punktami na koncie. To w tej chwili zupełnie inna drużyna niż w poprzednim sezonie, kiedy walczyła o utrzymanie. Jakuba Araka pytamy, w którym miejscu zatrzyma się Lechia? - Nie myślimy w ten sposób. Teraz już koncentrujemy się na kolejnym spotkaniu w Szczecinie z Pogonią. Ten mecz jest teraz dla nas najważniejszy. Do każdego musimy być maksymalnie skoncentrowani i przygotowani, a wtedy będą kolejne zwycięstwa - mówi napastnik gdańskiej jedenastki. Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy Michał Zichlarz, Zabrze