ŁKSdo meczu z Jagiellonią przystąpił już jako ostatni zespół tabeli. A to za sprawą remisu Korony z Widzewem, dzięki któremu kielczanie zrównali się punktami z łodzianami, ale mają lepszy bilans bramkowy. A to efekt tego, że piłkarze trenera Kazimierza Moskala przegrali aż sześć z ośmiu meczów w tym sezonie. Wygrali dwa rozgrywane przy al. Unii 2. I to właśnie stadion miał być największym atutem ełkaesiaków. Tymczasem trzy tygodnie temu przegrali tu pierwszy raz w lidze od lipca 2022 roku. I to wcale nie z faworytem ligi, tylko z Wartą Poznań. Teraz przyszło im się mierzyć z Jagiellonią, która mogła zostać przynajmniej na kilkanaście godzin liderem ekstraklasy. Na początku zaatakowali goście, ale to ŁKS miał lepszą okazję. Po błędzie obrońcy w szóstej minucie świetnym rajdem popisał się Pirulo. Hiszpan minął trzech rywali, ale kopnął bardzo słabo - Zlatan Alomerović łatwo złapał piłkę. W odpowiedzi groźny kontratak gości, po którym strzał Dominika Marczuka na rzut rożny odbił Aleksander Bobek. Tejan strzela, Pululu odpowiada Gospodarze absolutnie nie przestraszyli się rywali i w ofensywnie potrafili im zagrozić. Po akcji Jakuba Letniowskiego Taras Romanczuk pomógł Alomeroviciowi w skutecznej interwencji. Jagiellonia atakowała, nękała stałymi fragmentami, ale po 20. minutach był remis. Łodzianie też nie rezygnowali i mecz był ciekawy. W 23. minucie po błędzie Miłosza Matysika piłkę przejął Kay Tejan. Mimo że młody obrońca próbował naprawić błąd, to nie był w stanie fizycznie konkurować z Holendrem, który wbiegł w pole karne i strzałem przy bliższym słupku pokonał Alomerovicia. Jagiellonia starała się odrobić straty, ale miała z tym problemy. Aż do momentu prezentu od VAR, a właściwie od Tejana. Holender pomagał we własnym polu karnym i piłka otarła się jego ramię. Po sygnale z wozu VAR sędzia Daniel Stefański ocenił sytuację jako rzut karny. Z 11 metrów trafił Afimico Pululu. Czerwona kartka dla Hotiego i Moskala To był początek problemów ŁKS. W doliczonym czasie poważnie wyglądającej kontuzji doznał Nacho Monsalve i musiał opuścić boisko. Z powodu odpalenia środków pirotechnicznych sędzia przedłużył pierwszą połowę o 10 minut. Uraz obrońcy ŁKS jeszcze to przedłużył i po faulu Engjella Hotiego Albańczyk zobaczył drugą żółtą kartkę i za chwilę czerwoną. Z rzutu wolnego Jose Naranjo po interwencji Bobka trafił w poprzeczkę. Decyzje Stefańskiego nie spodobały się też sztabowi szkoleniowemu. Najpierw po żółtej kartce dostali asystenci, aż w końcu arbiter pokazał czerwoną kartkę trenerowi Kazimierzowi Moskalowi. Po przerwie Jagiellonia osiągnęła przewagę, ale gospodarze dobrze się bronili. Strzelali Marczuk, Naranjo, Pululu, okazję miał Jesus Imaz, ale po godzinie było wciąż 1:1. Goście długo nie potrafili przechytrzyć cofniętych do obrony łodzian. Dośrodkowania w pole karne nie dawały rezultatów, a próby gry z pierwszej piłki były niedokładne. Gospodarze wytrwali do 77. minuty. Adrien Louveau złamał linię spalonego, Pululu wbiegł w pole karne, zwodem nabrał Piotra Głowackiego i z bliska pokonała Bobka. ŁKS się nie poddał i, jak to ma w zwyczaju w tym sezonie, zdobył gola w końcówce. Z rzutu karnego trafił Dani Ramirez. W doliczonym czasie sędzia poyktował jedenastkę dla Jagiellonii, ale po wideoweryfikacji wycofał się z decyzji. W setnej minucie Bobek jeszcze obronil strzał z bliska Imaza.