Obecny sezon Ekstraklasy jest już na ostatniej prostej. W tym roku walka o mistrzostwo rozstrzygnie się pomiędzy Rakowem Częstochowa, Lechem Poznań i Jagiellonią Białystok. Wiele dzieje się również na dole tabeli, gdzie znajdują się m.in. Zagłębie Lubin oraz Widzew Łódź. Obie ekipy zmierzyły się ze sobą w sobotę 10 maja w ramach 32. kolejki. Przed tą serią gier pierwsza z drużyn zajmowała 15. (33 pkt), a druga 13. miejsce (37 pkt). O ile Widzew nie musi już drżeć utrzymanie, tak sytuacja Zagłębia jest nieco bardziej skomplikowana. W teorii któryś z zespołów ze strefy spadkowej na finiszu rozgrywek rzutem na taśmę mógłby wyprzedzić ekipę z Lubina. Dlatego też cel na mecz z zespołem Zeljko Sopicia był dosyć jasny - zwycięstwo zapewniało Zagłębiu pozostanie w Ekstraklasie. Pierwszy gwizdek na lubińskim stadionie wybrzmiał o godz. 17:30. Arcyważny mecz dla Zagłębia. Co za bramki w meczu z Widzewem Od samego początku w starciu Zagłębia z Widzewem nie brakowało emocji. Kibice przed telewizorami jeszcze na dobre nie zdążyli rozsiąść się w fotelach, a sędzia Marcin Kochanek już podyktował rzut karny dla gospodarzy. Wszystko przez dwa przewinienia Juljana Shehu, który najpierw sfaulował jednego z zawodników Zagłębia tuż przed polem karnym, a następnie podciął drugiego już w obrębie szesnastki. Analiza VAR wykazała jednak, że druga z przedstawionych sytuacji nie była na tyle klarowna, aby wskazać na jedenasty metr. Po kilku minutach arbiter zmienił decyzję i przyznał ekipie z Lubina rzut wolny z bliskiej odległości. Do piłki podszedł Kajetan Szmyt, który popisał się niezłym uderzeniem, jednak jeszcze lepszą interwencję wykonał Rafał Gikiewicz. W międzyczasie boisko z zakrwawioną głową opuścił Ibiza. Hiszpański obrońca Widzewa natychmiastowo został przewieziony do szpitala, o czym poinformowali komentatorzy Canal+Sport. Piłkarze Zagłębia Lubin mieli świadomość, że w tym spotkaniu trzy punkty będą na wagę złota. To przełożyło się na ofensywny, przyjemny do oglądania styl. W 27. minucie padła pierwsza bramka. Z prawego skrzydła futbolówkę w kierunku pola karnego dośrodkował Marcel Reguła. Do jego podania na dalszy słupek "na zamknięcie akcji" doszedł Tomasz Pieńko, który popisał się ekwilibrystycznym uderzeniem. Takiego strzału nie powstydziłby się sam Zlatan Ibrahimowić. - Zrobił logo Bundesligi - zachwycali się komentatorzy. 21-latek wyskoczył wysoko z podniesioną nogą, po czym strącił piłkę tak, że ta odbiła się od poprzeczki i zatrzepotała w siatce. Radość kibiców gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo. Już pięć minut później Widzew doprowadził do wyrównania. Gola strzelił Mateusz Żyro. Defensorzy gospodarzy kompletnie nie upilnowali go przy rzucie rożnym. 26-latek świetnie nabiegł na piłkę po dośrodkowaniu Lubomira Tupty, po czym przymierzył z główki po koźle. Niedługo później - w 43. minucie - to Zagłębie otrzymało dwa rożne. Po pierwszym z nich piłkę z linii bramkowej musiał wybijać Hubert Sobol, jednak druga próba okazała się już skuteczna. Trafienie zanotował Igor Orlikowski, który skorzystał z idealnego dośrodkowania Szmyta. Nie można zbagatelizować jego zagrania. Podkręcona futbolówka nabrała takiej paraboli, że Rafał Gikiewicz podjął decyzję o wyjściu z linii. Była ona błędna, wręcz karygodna, ponieważ tym samym odsłonił przestrzeń w okolicy pierwszego słupka, z czego skorzystał Orlikowski. Jego zadaniem było tylko odpowiednie dostawienie głowy i skierowanie piłki do niemal pustej bramki. Po pierwszej połowie zespół Leszka Ojrzyńskiego prowadził 2:1. Po przerwie piłkarze z Lubina przejęli kontrolę. Wciąż byli bardziej aktywni, kreowali pojedyncze sytuacje - a to z kornerów, a to z rzutów wolnych. Goście wyraźnie byli nieco zbyt rozluźnieni, mając świadomość utrzymania w Ekstraklasie. Nastrój ten szczególnie udzielił się Gikiewiczowi, który w starciu z Zagłębiem był bardzo niepewny. Po 60. minucie Widzew dłużej utrzymywał się przy piłce, co zaowocowało zagrożeniem pod bramką rywali. Jednocześnie gospodarze coraz częściej oddawali inicjatywę, zaczęli bazować na defensywnie i kontratakach, z nadzieją na zachowanie korzystnego rezultatu. Szczególnie w ostatnich minutach goście byli bardzo bliscy zdobycia wyrównującej bramki, jednak ostatecznie rozpaczliwa momentami obrona gospodarzy się opłaciła. Po upływie regulaminowego czasu gry to Zagłębie mogło cieszyć się z upragnionych trzech punktów, które były równoznaczne z utrzymaniem w Ekstraklasie. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem 2:1 ekipy z Lubina. Oznacza to, że na ten moment zespół Ojrzyńskiego z 36. punktami zajmuje 14. miejsce w tabeli. Łódzki zespół plasuje się o jedną pozycję wyżej, mając jedno oczko więcej.