"Zawodnicy są skłóceni, jeszcze nigdy w karierze się z czymś takim nie spotkałem. Muszę jakoś ostrzej zareagować" - tłumaczy się opiekun Legii Maciej Skorża. Nie wiem, co na to Mariusz Walter, lecz do mnie to nie trafia. Kto ma zadbać o to, żeby szatnia była zjednoczona wspólnym celem, mówiła jednym językiem, jeśli z zadania "praca z zespołem ludzkim" nie wywiąże się trener? Trzy miliony euro poszły w las? Nikt przecież nie powie, że Legia się nie wzmocniła, gdyż stało się wręcz przeciwnie - dokonała najdroższych transferów w swej historii za prawie trzy mln euro. Nie zaryzykuję też tezy, że wszystkie były nietrafione. Kilku spośród sprowadzonych piłkarzy sporo potrafi, ale na boisku tego nie widać, gdyż Legia nie tworzy zespołu. Nie obowiązuje w niej zasada: "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", którą w każdym momencie meczu przy Cichej kierował się Ruch. Przegrana piłka przez Strakę, bądź Zająca? Ratuje sytuację Pulkowski, lub Grzyb. Prosta strata Stawarczyka? Odważnym wyjściem zagrożenie niweluje Pilarz i nikt na kogo nie ryczy, nie puka się w czoło (jak Ivica Vrdoljak widzący słabą interwencję Antolovicia w meczu z Polonią). Jeśli dodamy do tego Cabrala, który tłumaczy się, że nie może pokazać pełnej palety swoich możliwości, bo w polskiej lidze wszyscy walczą i to ostro, a także apel trenera Skorży, który namawia sędziów, by objęli ochroną jego piłkarzy na czele z Manu, nie dziwmy się, że kibicom Legii ręce opadają. Czyżby dla legionistów miały być specjalne zasady sędziowania, a dla innych piłkarzy już nie? Tymczasem to Vrdoljak zasługuje na czerwoną kartkę w co drugim meczu. W niedzielę był uprzejmy korkami nadepnąć na rękę leżącego rywala, co uszło uwadze sędziego Pawła Gila. Styl walki bez walki Czy w meczu z Ruchem, bez wertowania składów, na boisku zauważyliście Bruno Mezengę? Dla mnie atakujący warszawian był nie tylko zagubiony, ale i niewidoczny. Gorsze jest to, że na podstawie tych pięciu kolejek trudno odpowiedzieć sobie na pytanie: "Jakim stylem gra Legia Skorży?" Sport walki - aikido znany był kiedyś jako "styl walki bez walki" i tak można scharakteryzować również poczynania legionistów, którzy są bezradni w obronie i niegroźni w ataku. W Wiśle ślad ręki Maaskanta Inny główny kandydat do mistrzostwa Polski - Wisła Kraków w pięciu meczach zanotował dwie porażki. Tę w Białymstoku należało wkalkulować, bo tylko w tym sezonie "Jaga" uporała się nie tylko z "Białą Gwiazdą", lecz również z Lechem, i to dwukrotnie! Paradoksalnie, mimo porażki, wiślacy zagrali najlepszy mecz. W odróżnieniu od bezstylowej Legii, Robert Maaskant, który pracuje przy Reymonta ledwie od trzech tygodni, zdążył już wypracować swój znak firmowy na wiślackiej "jedenastce". Krakowianie grali szeroko, posiadali piłkę przez większość czasu, potrafili przeprowadzać długie akcje składające się nawet z 20 podań. To dobry prognostyk. Przegrali przez żenującą postawę stoperów. Gordan Bunoza w krótkiej przygodzie z Wisłą do błędów zdążył już przyzwyczaić, ale w Białymstoku czarny dzień przeszedł też Cleber. Trener Maaskant może mieć pretensje do klubu o to, że przy rewolucyjnej przebudowie drużyny, pozbył się aż sześciu obrońców, a z wartościowych sprowadził tylko Erika Czikosza. Wiśle żywcem brakuje jednego stopera, który byłby chociaż namiastką Arkadiusza Głowackiego, czy Marcelo. "Biała Gwiazda" na innych pozycjach ma za to nadmiar piłkarzy, na przykład aż trzech lewych pomocników (Paljić, Kirm, Boukhari). Szopka z premierem na Konwiktorskiej Polonia Warszawa zaczęła rewelacyjnie, ale teraz utonęła w panującym w klubie bałaganie. Józef Wojciechowski zafundował "Czarnym Koszulom" fajną zabawkę z wartymi miliony Arkadiuszem Sobiechem (milion euro) i Ebim Smolarkiem (zarabia pół miliona euro), po czym sam ją zepsuł chaotycznym kierowaniem klubu i ograniczaniem kompetencji trenera Jose Mari Bakero, któremu zabronił nawet wystawiania Andreu. Wizyty u trenera w przerwie meczu z Zagłębiem Lubin, komitet decydujący o tym, kogo po każdym meczu zesłać do Młodej Ekstraklasy, a w końcu zwolnienie trenera po pierwszej porażce - to wydarzenia obce profesjonalnym klubom. Ebi Smolarek ma pecha. Trafił do Polonii z Kavali, gdzie właściciel podczas meczu wysyłał umyślnego do trenera z poleceniem zdjęcia dajmy na to numeru "9" w 33. minucie. Teraz, przy Konwiktorskiej panuje nie mniejsza "szopka". Właścicielowi Polonii nie ma się co dziwić. Na loży honorowej przy Konwiktorskiej coraz więcej VIP-ów, a panu Józefowi do ucha podszeptuje odziany w szalik (a jakże) były premier Józef Oleksy. Od tego wszystkiego może w głowie zaszumieć nawet najbardziej odpornemu na pochlebstwa i bałwochwalstwo. Falstart holenderskiej Cracovii Najdroższe transfery w historii i falstart, to specjalność nie tylko Legii, ale też Cracovii. Dyrektor sportowy Tomasz Rząsa i Rafał Ulatowski przed sezonem od prof. Janusza Filipiaka dostali wolną rękę w budowaniu zespołu. Mimo sprowadzenia kilku ciekawych zawodników (zwłaszcza szybkiego pomocnika NEC Nijmegen Saidiego Ntibazonkizy) "Pasom" idzie beznadziejnie. W roli boiskowego lidera nie sprawdza się ograny w Holandii Arkadiusz Radomski (nie daje tyle zespołowi, co Piotr Gierczak Górnikowi). Zerowa skuteczność w zdobywaniu punktów i czteropunktowa strata do przedostatniej drużyny w perspektywie wyjazdu do Gdańska, na Lechię - to zmora kibiców "Pasów". Trener Ulatowski miał bezcenny staż w reprezentacji Polski u Leo Beenhakkera, więc z pewnością wie na czym polega nowoczesne ustawienie zespołu. Na razie Cracovia wygląda tak, że pięciu atakuje, pięciu broni (plus bramkarz), ale nie pomagają sobie nawzajem. Obrońca Hesdey Stuart bardziej przydatny jest w ofensywie, niż w defensywie, co jest przecież jego podstawowym zadaniem. Prawą stroną Górnik Zabrze przeprowadzał gros swoich najgroźniejszych akcji. W starciu dwóch byłych asystentów Leo górą ten bardziej doświadczony - Adam Nawałka, któremu należą się duże brawa za to, że przy użyciu skromnych środków finansowych wyprowadził Górnika z kryzysu i posprzątał po poprzednikach. A pewnie gdyby miał do dyspozycji środki, które poszły na kontrakty Damiana Gorawskiego i Pawła Strąka, którzy nie przynoszą pożytku zespołowi (grają w B-klasowych rezerwach, a zostali zatrudnieni na długo przed nastaniem Nawałki), efekty pracy pana Adama byłyby pewnie jeszcze lepsze! Szalejący kiedyś na prawej pomocy Wisły "Gora" walnie przyczynił się (zdobył dwa gole) do pokonania 7-3 MOSiRu-u Stal Zabrze. Czapki z głów przed Jagą! Rewelacją sezonu jest Jagiellonia, która podbija nie tylko Ekstraklasę, ale gdyby nie stronnicze sędziowanie w Grecji ("lewy" karny dla Arisu) byłaby pewnie w fazie grupowej Ligi Europejskiej. - Dziwnym trafem nie możemy się doprosić o kasetę z zapisem tego spotkania, którego nikt w Polsce nie transmitował, a w Salonikach działy się dziwne rzeczy łącznie z tym, że nasz boks był obrzucany różnymi przedmiotami - powiedział konstruktor potęgi "Jagi" Michał Probierz. Zespół z Białegostoku pod jego batutą po raz pierwszy w historii jest liderem, co po pięciu kolejkach już znaczy wiele, a na dodatek "Jaga" gra jak z nut. Kamil Grosicki jest w życiowej formie, ma taką szybkość, że na tyłkach wozi najlepszych defensywnych pomocników ligi (Sobolewski z Wilkiem), Tomasz Frankowski gra jak w latach świetności, do tego dochodzi dysponujący prostopadłym podaniem Hermes i inna po "Grosiku" "młoda strzelba" - Tomasz Kupisz. By w Białymstoku powiało wielką Europą, brakuje tylko stadionu, ale i ten jest modernizowany. Jak na spore straty kadrowe (Niedzielan, Sobiech, Baran) nieźle radzi sobie Ruch Chorzów. Waldemar Fornalik świetnie przygotował ekipę szybkościowo. Może sił jej nie starcza na pełne 90 minut, ale jak przy Cichej mawiają - czasem lepsze 60-70 minut walki na całego, na pełnej szybkości, niż 90 minut snucia się po murawie. Na koniec cytat tygodnia, nie z Ekstraklasy, tylko z polskiej 1. ligi, autorstwa trenera ŁKS-u Andrzeja Pyrdoła: "Jak ktoś chce oglądać wielki futbol, niech jedzie do Barcelony, bo w polskiej pierwszej lidze mecze wygrywa się walką!" Wyniki, tabela i terminarz Ekstraklasy!