Gdy podczas Treningu Noworocznego prezes Filipiak snuł przed kibicami mocarstwowe wizje, fani odpowiadali aplauzem. I mieli do tego pełne prawo, bo hokeiści z meczu na mecz się rozkręcali, a piłkarze deptali po piętach liderowi Legii Warszawa. Dwa miesiące później atmosfera wywróciła się jednak do góry nogami - hokeiści Rudolfa Rohaczka przedwcześnie zakończyli sezon z pustymi rękami, a piłkarze Michała Probierza przypominają nie kandydata do tytułu, ale zespół, który w pierwszej części poprzedniego sezonu tułał się po dole tabeli. Hokeiści przepraszają Hokeiści często byli dla kibiców Cracovii pocieszeniem w czasach niskich lotów piłkarzy. W ostatnich czterech sezonach trzy razy grali w finale Polskiej Hokej Ligi i zgarnęli dwa mistrzostwa. W tym sezonie plany były podobne - prezes Filipiak sięgnął głębiej do kieszeni i Comarch Cracovia na przełomie roku postawiła na zaciąg obcokrajowców. Cel był jasny - złoty medal. - Jesteśmy w stanie wygrać z każdym - zapewniał Damian Kapica, a prezes Filipiak po raz kolejny otworzył kasę i obiecał za mistrzostwo rekordowe 300 tys. euro. Nic jednak z tego nie wyszło. Co prawda "Pasy" stoczyły z JKH Jastrzębiem najdłuższą batalię z wszystkich ćwierćfinałowych par, ale każde spotkanie wygrywali gospodarze. A że przewagę lodowiska mieli rywale (zajęli czwarte miejsce w sezonie zasadniczym), to oni awansowali do półfinału. - Nie tak wyobrażaliśmy sobie koniec sezonu. Mogę tylko przeprosić kibiców, bo sprawiliśmy im wiele smutku - mówił Maciej Kruczek, kapitan "Pasów". W futbolu nie można się rozczulać Jeszcze jesienią kibice "Pasów" pocieszenia po niepowodzeniu hokeistów mogliby szukać u piłkarzy. Cracovia krytykowana była za styl, ale fani niewiele sobie z tego robili, skoro drużyna taranem mijała kolejnych rywali. Wskoczyła nawet na pierwsze miejsce, a rundę zakończyła dwa punkty za Legią. Wydawało się, że to dobra pozycja do ataku, szczególnie, że krakowianie nastawili się na ofensywę. Na rynku transferowym byli jedną z najbardziej aktywnych ekip, ale na razie ilość nie zamieniła się w jakość. Żaden z pozyskanych zawodników nie wniósł do zespołu nawet powiewu świeżości, o wzmocnieniu nie wspominając. Ivan Fiolić ciekawe ma na razie tylko CV, a Thiago i Florian Loshaj są głównie rezerwowymi. Wydaje się, że trener i wiceprezes Michał Probierz miał pieniądze na dodatkowe wzmocnienia, ale z nich nie skorzystał. Co ciekawe, szkoleniowiec od początku podkreślał, że nie potrzebuje napastnika, tymczasem dziś "Pasy" są jedną z najmniej skutecznych ekip Ekstraklasy. W sześciu spotkaniach zdobyli sześć bramek, co dało im sześć punktów. Efekt? Gdyby stworzyć tabelę Ekstraklasy tylko z wiosennych spotkań, to krakowianie byliby tuż nad strefą spadkową. Miesiąc wystarczył, by z dwóch punktów straty do Legii, zrobiło się dziewięć. - W futbolu nie można się rozczulać. Liczyliśmy, że zdobędziemy punkty w ważnych meczach, ale przyjęliśmy cztery porażki z rzędu. To bolesne, lecz za dużo przeżyłem, by teraz siąść i płakać - podkreślał po ostatniej porażce w Zabrzu z Górnikiem (2-3) trener Probierz. W Cracovii kryzys, w GKS-ie zmiany Kibice Cracovii przeżywają ciężkie dni, a dziś ich kryzysem będą zarządzali... piłkarze. O godz. 18 zawodnicy Probierza zagrają na wyjeździe z pierwszoligowym GKS-em. "Dziś w Tychach stawiamy kolejny krok w ramach #PucharTysiącaDrużyn!" - zapowiada oficjalna strona Cracovii, ale jeśli trener Probierz nie zdoła odmienić zespołu, to krakowian czeka nie spacerek, ale raczej droga przez mękę. - W Tychach musimy przygotować się na ciężki bój, a potem domowy mecz z Jagiellonią. Później może uda się nam w końcu przepracować jeden mikrocykl. Widzimy, jakie mamy braki i z czym się borykamy - podkreśla Probierz. Przyjazd Cracovii to w Tychach spore wydarzenie. Podczas gdy Cracovia nie organizowała konferencji przed tym meczem, to w siedzibie GKS-u na pytania dziennikarzy odpowiadali: prezydent miasta Andrzej Dziuba, prezes klubu Leszek Bartnicki, tymczasowy trener Ryszard Komornicki oraz Sebastian Steblecki, zawodnik GKS-u i wychowanek Cracovii. - Na pewno nie jest łatwo, przez ostatnie dwie noce nie spałem najlepiej - przyznaje Komornicki, który w niedzielę zastąpił Ryszarda Tarasiewicza zwolnionego po wyjazdowej porażce z Chrobrym Głogów (1-5). - W meczu z Cracovią najważniejsza będzie organizacja w obronie, ale chcemy grać także ofensywnie. Rewolucji w składzie i sposobie gry nie ma jednak co oczekiwać - szkoleniowiec ósmej ekipy I ligi. O awansie do półfinału Pucharu Polski decyduje tylko jedno spotkanie.Jak poinformował GKS Tychy, spotkanie zostanie rozegrane bez udziału kibiców (więcej piszemy o tym TUTAJ). Piotr Jawor