W sezonie 2024/2025 Widzew Łódź zrealizował jedynie cel minimum, jakim było utrzymanie się na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Oprócz tego drużyna prowadzona kolejno przez Daniela Myśliwca, a obecnie przez Zeljko Sopicia nie zaprezentowała niczego nadzwyczajnego. W 34. kolejkach zgarnęła łącznie 40 punktów. W sobotę, w ramach ostatniej serii gier Ekstraklasy, piłkarze Widzewa przyjechali do Częstochowa, aby zmierzyć się z Rakowem, który do końca był w grze o mistrzostwo. Co prawda gospodarze zwyciężyli 2:1, jednak to nie wystarczyło. Tytuł powędrował do Lecha Poznań. Pełne spotkanie w bramce gości rozegrał Rafał Gikiewicz. Gikiewicz wściekł się po ostatniej kolejce Ekstraklasy. Padły mocne słowa 37-latek na tle silnego rywala zaprezentował się naprawdę solidnie. W 67. minucie obronił rzut karny wykonywany przez Patryka Makucha, a na przestrzeni całego spotkania kilkukrotnie ratował swój zespół przed stratą gola. Mimo to Widzewowi nie udało się zgarnąć trzech punktów na koniec kampanii. Zaraz po zakończeniu sobotniego spotkania Gikiewicz porozmawiał z dziennikarzami, odnosząc się zarówno do meczu z Rakowem, jak i do całego sezonu. W ostatnich tygodniach na byłego golkipera Unionu Berlin i Augsburga spadła fala krytyki za kiepską formę oraz nieco nieprzemyślane wypowiedzi medialne. - Ludzie się znają, są fachowcami. Zapraszam na boisko i pokażecie, co potraficie - powiedział, cytowany przez portal "Weszło". - Popełniałem błędy, jak wszyscy w Ekstraklasie. Możemy tu ściągnąć Courtoisa albo Szczęsnego, bo jest bez umowy. Może będzie lepiej bronił? Ja zagrałem osiem razy na zero. Chciałbym zrobić to 15 razy i gdybym jak Trelowski był w Rakowie, który rzadko dopuszcza przeciwnika do strzałów, to może miałbym tyle czystych kont. Popełniałem błędy, jak każdy. I jestem w Widzewie, a nie w Rakowie. Ta runda w moim wykonaniu ani nie była dobra, ani tak słaba jak oceniacie. Zagrałem 48. mecz z rzędu od kiedy tu przyszedłem. Gdybym był słaby, za ładne oczy trener by mnie nie wystawił. Ale niektórym to nie wystarcza. Jeśli ja jestem problemem, to może mnie tu nie być. Będę grał tam, gdzie będą mnie chcieli - kontynuował wyraźne wściekły bramkarz Widzewa Łódź. 37-latek przyznał również, że gdyby nie jego interwencje, wymiar kary przeciwko Rakowowi mógłby być jeszcze surowszy. - Co by dzisiaj było, gdybym nie wybronił karnego? Myślę, że moglibyśmy przegrać wyżej niż 0:3. Ale doczepmy się do Gikiewicza, bo on jest jak napis na dropsach - mówił rozdrażniony. Na koniec zawodnik Widzewa podsumował całą kampanię w wykonaniu swojego zespołu. - Ja się nie zgodzę, że to był bardzo słaby sezon. Dodałbyś nam sześć punktów i mielibyśmy szóste czy siódme miejsce - zaznaczył. Jego kontrakt z klubem wygasa 30 czerwca przyszłego roku. W tym sezonie Rafał Gikiewicz rozegrał w sumie 35 spotkań. Wpuścił w nich 50 goli i osiem razy zachował czyste konto.