Patrząc na <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/tabela">tabelę</a>, wydaje się że najbliżej do wygrania wyścigu jest Lechowi. Wystarczy jednak odsłona ekstraklasowego <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/terminarz">rozkładu jazdy</a> i dochodzi się do zgoła odmiennych wniosków: "Franz" i jego ekipa mają gorąco! Jadą jeszcze dwa razy do Warszawy (najpierw na Legię, a później na Polonię), a na dodatek grają jeszcze na wyjeździe z groźnym u siebie Śląskiem. Wisła z może nie trudnych, ale niewygodnych wyjazdów ma jeszcze spotkanie z Arką Gdynia, a z Legią gra u siebie. W jaskini lwa (adres: Reymonta 22) "Biała Gwiazda" radzi sobie znakomicie. Nic dziwnego, że po remisie w Poznaniu Franz Smuda miał marsową minę. Zobacz: - Wisła zagrała dobre spotkanie. Każdy jej zawodnik walczył w sytuacjach jeden na jeden, grał nieustępliwie do końca - komplementował rywala Smuda. Jeszcze niedawno wydawało się, że Smuda i "Kolejorz" będą suwerenami ligi, ale w trzech ostatnich kolejkach stracili sześć punktów i przewaga do wiceliderującej Legii stopniała do zaledwie jednego punktu. - Przewaga do Legii topnieje, no bo wiosna przyszła - Franz postarał się o cytat kolejki. Jego podopieczni, wespół z wiślakami postarali się o mecz kolejki, a może nawet rundy.