Niedzielny mecz z BOT GKS Bełchatów jest dla Legii ostatnią szansą na utrzymanie się w walce o mistrzowski tytuł. Jeśli podopieczni Wdowczyka przegrają w niedzielę to będą mieli aż 11 punktów straty do bełchatowian. Smuda miał w Poznaniu zbudować potęgę Lecha, ale jak na razie wyniki są poniżej oczekiwań. Ewentualna porażka z Kolporterem Koroną Kielce w sobotę może zakończyć się dla popularnego "Franza" stratą posady. - Łba mi nie urwą, najwyżej mogą mnie zwolnić. Ale ja się nie boję. Po przegranym meczu Pucharu Ekstraklasy w Kielcach prezes powiedział mi, że mnie zwolni dopiero wtedy, jak spadniemy z ligi - stwierdził Smuda w "Super Expressie". - Wiem, co robię. Dostałem rok na budowę zespołu i właśnie jestem w trakcie. Nie wykonałem zimą żadnych głupich kroków. Można przecież ściągnąć całą wywrotkę piłkarzy, oni potem okazują się do niczego, a pieniędzy w klubie już nie ma. My postępujemy rozsądnie - tłumaczył Smuda.