Wisła Płock, która była rewelacją pierwszych kolejek PKO Ekstraklasy, w trzech ostatnich spotkaniach zdobyła ledwie punkt i opuściła fotel lidera tabeli. Spotkanie w Lubinie rysowało się jednak jako szansa na przełamanie tej kiepskiej passy, bo Zagłębiu bliżej niż do walki o ligowe podium było do batalii o utrzymanie. "Miedziowi" zresztą mieli jeszcze gorszą passę, bo nie wygrali od czterech spotkań. Dobry początek Wisły Płock Zaczęło się znakomicie dla przyjezdnych, bo już w 3. minucie młody pomocnik "Nafciarzy" Aleksander Pawlak wyprowadził ich na prowadzenie. Jednak gospodarze po kilkunastu minutach doprowadzili do wyrównania, a Martin Doleżal wykorzystał zagranie Filipa Starzyńskiego. Co więcej w 24. minucie ten napastnik ponownie trafił do siatki, ale sędziowie po analizie VAR dopatrzyli się spalonego i bramka nie została uznana. Wynik 1:1 utrzymał się do przerwy, jednak obie drużyny oddawały sporo strzałów na bramkę rywali. Czytaj także: Powrót Podolskiego, Japończyk bohaterem Górnika "Nafciarze" z czerwoną kartką Po zmianie stron bardzo dobrze zaczęło Zagłębie i w 54. minucie mogło i powinno wyjść na prowadzenie. Po doskonałym dośrodkowaniu z prawej strony boiska w wykonaniu Kacpra Chodyny piłkę głową uderzał Starzyński, ale zrobił to w taki sposób, że futbolówka skozłowała i przeleciała nad poprzeczką. Kilkadziesiąt sekund później zawodnik nazywany "Figo" miał kolejną doskonałą okazję, bo po prostopadłym podaniu od Łukasza Łakomego znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale i tym razem przeniósł piłkę nad poprzeczką i mógł tylko złapać się za głowę z bezsilności. Jednak, jak mówi przysłowie, co się odwlecze, to nie uciecze. W 62. minucie kolejna dobra akcja "Miedziowych" i znakomite prostopadłe podanie Tomasza Makowskiego w pole karne na gola zamienił Chodyna i gracze Zagłębia mogli cieszyć się z prowadzenia 2:1. Co więcej, w 80. minucie Steve Kapuadi po głupim faulu został ukarany czerwoną kartką. Sędziowie musieli obejrzeć tę sytuację na monitorze, ale nie mieli wątpliwości, że należy odesłać gracza Wisły Płock do szatni. Osłabieni goście mieli problemy z przedostaniem się pod pole karne rywali, a Zagłębie nie zamierzało na tym poprzestawać i po świetnym uderzeniu Tomasza Pieńko mogło prowadzić już 3:1, ale futbolówka zatrzymała się na poprzeczce. Jak się okazało, mimo kilku szans, szczególnie graczy Wisły, żadnemu z zespołów nie udało się już pokonać golkipera rywali i gospodarze wygrali ten mecz 2:1, przełamując tym samym passę meczów bez wygranej. Z kolei Wisła Płock kontynuuje swoją kiepską serię i Pavol Stano będzie musiał wstrząsnąć swoimi zawodnikami, co zaczyna wyglądać to dość kiepsko. Zagłębie Lubin - Wisła Płock 2:1 (1:1) Bramki: Doleżal (20), Chodyna (62) - Pawlak (3)