W połowie września kibice Jagiellonii Białystok przeżyli dotkliwą traumę. Ich ulubieńcy zostali doszczętnie rozbici przez Lecha Poznań na obiekcie przy Bułgarskiej. Porażka 0:5 nie podlegała żadnym usprawiedliwieniom. Blamażu doznał przecież urzędujący mistrz Polski. Klęska podziałała jednak na ekipę z Podlasia ożywczo. Od tamtej pory wybrańcy Adriana Siemieńca rozegrali na wszystkich frontach w sumie dziewięć spotkań i ani razu nie schodzili z murawy pokonani. Bilans: osiem zwycięstw i remis. Świetne wieści od mistrzów Polski, jest już komunikat. Koniec oczekiwania Do przerwy obrońcy tytułu strzelali tylko "ślepakami". Potem wystarczyły dwa szybkie ciosy Mecz w Zabrzu miał być zatem dla "Żubrów" dziesiątym z kolei występem bez porażki. I już w drugiej minucie goście mogli ustawić się w znakomitej sytuacji. Groźnie z pola karnego uderzał Jarosław Kubicki, ale ofiarną interwencją utracie bramki zapobiegł stojący między słupkami Michał Szromnik. Po kilkunastu minutach golkiper Górnika ponownie odegrał główną rolę. Tym razem stanął twarzą w twarz z Afimico Pululu i zatrzymał jego uderzenie z narożnika pola bramkowego. To było dla gospodarzy drugie poważne ostrzeżenie. Zabrzanie nie potrafili jednak skonsolidować szyków obronnych. Efekt? W 31. minucie piłka wreszcie wpadła do ich bramki. Tyle że z pomocą przyszedł im system VAR. Analiza akcji na powtórkach wykazała, że Jesus Imaz znajdował się na pozycji spalonej. Po zmianie stron do falowych ataków przystąpił zespół Jana Urbana. Nie przyniosły one jednak żadnego rezultatu. Obrońcy tytułu przetrwali napór rywala bez szwanku i... przystąpili do kontruderzenia. Wynik spotkania w 65. minucie otworzył Jesus Imaz, wykorzystując idealne zagranie wprowadzonego na murawę moment wcześniej Nene. Dla Hiszpana to 10. gol w tym sezonie. Z takim dorobkiem pozostaje najskuteczniejszym snajperem "Jagi". Nie minęło kolejne pięć minut, a było już 0:2. Tym razem hiszpański weteran wystąpił w roli asystenta. Z jego podania skrzętnie skorzystał Darko Czurlinov i położenia Górnika w jednej chwili stało się arcytrudne. W sześciu poprzednich spotkaniach zabrzanie tracili co najwyżej jedną bramkę, teraz w kilka chwil dwie. Mimo że do zakończenia gry pozostawało blisko pół godziny, gospodarze nie byli w stanie odpowiedzieć choćby trafieniem honorowym. Tym sposobem Jagiellonia zrównała się punktami z liderującym Lechem. W czwartek czeka ją pucharowe starcie z Molde FK przed własną publiką.