"Podpisałem kontrakt do czerwca 2006 roku. Mam za zadanie zdobycie mistrzostwa Cypru " - powiedział w "Super Expressie" były selekcjoner reprezentacji Polski. Engel zdradził, że w APOEL-u będzie zarabiał więcej niż w krakowskiej Wiśle (w tym klubie wyciągał miesięcznie równowartość 10 tys. euro, czyli około 40 tys. złotych - przyp. red.). "Ale to jest ryzykowna praca. Powszechnie wiadomo, że szefowie cypryjskich klubów są bardzo niecierpliwi. Wystarczy jedna czy dwie porażki i już nie ma trenera" - przyznał. W polskiej prasie pojawiły się informacje, że eksselekcjoner wyjechał na Cypr, bo w Polsce przygotowywany jest na niego atak. - To totalna bzdura. Właściciel APOEL-u dowiedział się, że już nie pracuję w krakowskiej Wiśle i zaproponował mi robotę. Przez jeden wieczór doszliśmy do porozumienia" - stwierdził Engel. Trener nie wyklucza, że niedługo zjawi się w Polsce na konsultacje ze swymi prawnikami. "Zastanowimy się, co zrobić z "pasztetem", jaki przygotowała na mnie "Gazeta Wyborcza". Zarzucono mi nieudolność w transferach, promowanie syna. Atak oparty jest przede wszystkim na informacjach Jana Ranieckiego, byłego właściciela warszawskiej Polonii, zaplątanego w kilka procesów. 25 listopada oczekuje go kolejna rozprawa z powództwa firmy GSA. Widocznie Raniecki zaczyna wykazywać objawy większego zdenerwowania, bo chodzi o wielkie pieniądze" - powiedział.