Piłkarze Widzewa mieli nadzieję, że dobry rok uda się im zakończyć zwycięsko. To w 2022 roku po ośmiu latach klub wrócił do Ekstraklasy i jak na beniaminka spisał się świetnie. Choć ostatnie dwa spotkania - z Górnikiem Zabrze i Radomiakiem - przegrał, to wciąż mógł na przerwę między rundami być na podium. Walka o spokojną zimę Musiał jednak pokonać w Kielcach Koronę. Drugi z beniaminków tak dobrze w lidze nie grał jak łodzianie. Nie wygrał od dziewięciu spotkań i nie pomogło zwolnienie trzeba Leszka Ojrzyńskiego. Kielczanie byli na przedostatnim miejscu, ale zwycięstwo pozwoliłoby opuścić strefę spadkową. W Koronie zagrał Bartosz Śpiączka, o którego latem starał się także Widzew. Napastnik wybrał kielecki klub i do tej pory zdobył cztery gole. W łódzkim zespole chyba nie żałują, bo sprawdzili Jordiego Sancheza, strzelca siedmiu bramek. Pierwszą składną akcję przeprowadzili łodzianie. Prawą strona pobiegł Ernest Terpiłowski, wyłożył piłkę przed pole karne, ale Marek Hanousek kopnął nad poprzeczką. Kolejną groźną sytuację też stworzyli goście. Z lewej strony dośrodkował Mato Milos, Patryk Stępiński podał wzdłuż bramki, ale nikt z widzewiaków nie sięgnął piłki. W 20. minucie znów zaatakował Widzew - z 12 metrów uderzył kapitan zespołu, ale Marceli Zapytowski znakomicie obronił. Widzew w ataku Kilka minut później błąd popełnił Piotr Malarczyk, który zbyt lekko zagrał do bramkarza. Sanchez wystartował do piłki i doszło do zderzenia z Zapytowskim. Sędzia uznał, że to Hiszpan faulował. Po chwili arbiter przerwał spotkanie po tym, jak kibice Korony odpalili środki pirotechniczne i dym zasłonił część boiska. Po wznowieniu znów piłkarze trenera Janusza Niedźwiedzia sprawili sporo kłopotów rywalom i w 36 minucie wydawało się, że dopięli swego. Po świetnym długim podaniu Serafina Szoty sam na sam był Sanchez i trafił do siatki. Jednak po długim sprawdzaniu przez VAR arbiter odgwizdał spalonego. - Mieliśmy zdecydowaną przewagę i kilka dogodnych sytuacji, ale bramkarz dobrze się spisuje. Korona na razie czeka na okazje do kontrataku. Mam nadzieję, że po przerwie wciśniemy jedną lub dwie bramki i zakończymy rok wygraną - mówił Stępiński. Ravas broni rzut karny Po zmianie stron nadal lepiej grał Widzew. W 53. minucie z rzutu wolnego uderzył Bartłomiej Pawłowski, ale trafił w mur. W odpowiedzi Jacek Podgórski podał w pole karne, ale Śpiączka nie trafił głową w bramkę. W 58. minucie sędzia uznał, że Martin Kreuzriegler w starciu z Miloszem Trojakiem sfaulował kielczanina. Z rzutu karnego strzelił Śpiączka, ale Henrich Ravas znakomicie obronił. Po chwili łodzianie mieli kolejną sytuację bramkową, ale tym razem popisał się bramkarz Korony, który odbił strzał głową Pawłowskiego. W ostatnim kwadransie lepiej zaczęła grać Korona i miała świetną okazję. Po błędzie Mateusza Żyry strzał Jewgienija Szykawki znakomicie obronił Ravas. Potem uderzali jeszcze Juliusz Letniowski i Dominik Kun, ale Zapytowski też spisywał się świetnie. W doliczonym czasie piłką dośrodkował Paweł Zieliński, minęła Sancheza, ale spadła pod nogi Milosa, za którym nie zdążył Dawid Więckowski i Chorwat trafił na 1-0.