W ostatnich tygodniach Stal Mielec była pozytywną bohaterką zmagań na arenie Ekstraklasy. Podopieczni Kamila Kieresia sprawili kilka niespodzianek, w niezwykle skuteczny sposób grając na własnym obiekcie. O domowej sile zespołu z Podkarpacia w dobitny sposób świadczą statystki z aktualnej kampanii ligowej. Stal od startu rozgrywek pięciokrotnie grała na obiekcie przy ulicy Solskiego i ani razu nie poznała smaku porażki. Trzy zwycięstwa, a także dwa remisy świadczą o tym, że "własne ściany" są dodatkowym walorem drużyny z Mielca. To, że Stal można pokonać na jej własnym stadionie, chciała dowieść Korona Kielce, jednak tuż przed meczem mało kto stawiał, że jedna z najgorzej grających drużyn będzie w stanie przełamać wyjazdową niemoc. Warto podkreślić, że ekipa z województwa świętokrzyskiego zdobyła w delegacji zaledwie jedno "oczko" w starciu z Cracovią. Kiepska forma nie była jedynym problemem Korony, który pojawił się tuż przed piątkowym spotkaniem. Do licznej już grupy kontuzjowanych zawodników dołączył najlepszy strzelec zespołu, Adrian Dalmau, który doznał urazu na przedmeczowej rozgrzewce. Pech jednego jest idealną okazją dla innego. Do wyjściowego składu Korony skoczył Jewgienij Szykawka, który chciał przełamać swoją indolencję strzelecką. Pierwsze minuty należy do ekipy gości, którzy w ambitny sposób zamierzali narzucić Stali swój styl gry, ambitnie walcząc niemal o każdą o piłkę. Determinacja boiskowa przyniosła pożądane rezultaty w 20. minucie, kiedy to Korona skorzystała ze swoich skrzydeł, kreując akcję prawą stroną. Ze świetnej strony pokazał się Nono, który obsłużył celnym dośrodkowaniem nieskutecznego do tej pory Szykawkę, który strzałem głową skierował piłkę do siatki tuż obok bezradnego bramkarza. Jak się okazało, otwierający gol znacząco otępił gospodarzy, którzy kilkadziesiąt sekund później ponownie dali się zaskoczyć. Strata piłki w środku pola sprawiła, że Korona zwietrzyła swoją szansę i zadała drugi cios. Kluczowe znacznie dla tej akcji miał Mateusz Czyżycki, który przejął futbolówkę, a następnie podał w tempo do Martina Remacle. Belg znalazł się w sytuacji sam na sam i bez najmniejszych problemów sfinalizował szybką akcję Korony. Stal nie zamierzała się jednak poddawać, starając się za wszelką cenę odwrócić losy meczu. W 32. minucie piłkę rękę w polu karnym zagrał Miłosz Trojak. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł kapitan ekipy z Mielca, Krystian Gettinger i pewnym strzałem pokonał Xaviera Dziekońskiego. Kontaktowy gol dał sporo energii gospodarzom, którzy momentalnie przejęli inicjatywę i zmusili Koronę do wzmożonej gry defensywnej. Do końca pierwszej połowy nic się już nie zmieniło i niespodziewanie to goście schodzili do szatni prowadząc 1:2. Korona z pierwszym zwycięstwem na wyjeździe. Koniec świetnej serii Stali W drugiej odsłonie obraz gry również nie uległ zmianie i to gospodarze starali się grać bardziej atrakcyjną piłkę. Brakowało jednak skuteczności, a także zdecydowania w sytuacjach podbramkowych. Na szczególne wyróżnienie zasługuje również defensywa Korony, która przez ponad 45 minut była w stanie powstrzymywać ofensywne zapędy graczy Kamila Kieresia. W 65. minucie gospodarze mogli doprowadzić do wyrównania, jednak mocny strzał Krystiana Gettingera z ostrego kąta w wyśmienity sposób odbił dobrze ustawiony Xavier Dziekoński. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 74. minucie, kiedy to świetną indywidualną akcją popisał się młodzieżowiec Jakub Konstantyn. Ambitny rajd zakończył w polu karnym Stali i oddał mocny strzał w długi róg. Bramkarz nie miał zbyt wiele do powiedzenia i po raz trzeci musiał wyciągać piłkę z siatki. Stal pomimo widocznej przewagi było stać jedynie na trafienie honorowe. W 95. minucie wynik na 2:3 ustalił Bert Esselink. Piątkowa porażka Stali w meczu z Koroną Kielce była pierwszą na własnym obiekcie w tym sezonie. Gracze ze stolicy województwa świętokrzyskiego w końcu wydobyli się ze strefy spadkowej. Aktualnie z dorobkiem dziewięciu punktów zajmują 14. lokatę. Z kolei Stal Mielec z dwunastoma "oczkami" na koncie plasuje się na siódmej pozycji.