Legia kończyła w dziewiątkę, ale wygrała 1-0 na wyjeździe ze Spartakiem Trnawa. Mimo to odpadła z eliminacji LM, bo u siebie przegrała 0-2. - Zabrakło trochę czasu i chyba sił, żeby tę bramkę dołożyć, bo Spartak już był na łopatkach - mówił na gorąco Malarz na antenie TVP. - Ale to było drugie 90 minut, to była druga połowa, my zepsuliśmy wszystko u siebie, w Warszawie, przegrywając 0-2. Możemy mieć tylko do siebie pretensje o to, że marzenia znów nam uciekły, że znów się nakręciliśmy i znów pozostało nam tylko gadanie - podkreślił. - Nie przełożyło się to na boisko, zawsze boisko weryfikuje i zweryfikowało. Teraz musimy mocno się sprężyć, żeby awansować do Ligi Europejskiej. Nie ma słabych drużyn i łatwych przeciwników, czy to w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, czy Ligi Europejskiej - mówił bramkarz Legii. - Musimy się wziąć w garść i zacząć grać i przede wszystkim wygrywać u siebie, bo to jest nasza bolączka od samego początku - zaznaczył. - Powinniśmy zagrać tak pierwsze spotkanie, ale nie zagraliśmy i to jest nasz największy błąd. Dzisiejsze spotkanie wygraliśmy, ale traktujemy to jak porażkę, bo to jest porażka, która skreśla marzenia nasze i kibiców - żałował legionista. - Zawiedliśmy, musimy się z tym pogodzić. Po raz kolejny musimy wstać z kolan i to zrobimy, ale nie możemy zaczynać tak co roku. Co roku sobie powtarzamy, że będzie lepiej, a jest to samo - podsumował Malarz. WS