Kliknij, żeby dołączyć do relacji na żywo z meczu Legia - FK Astana Tutaj znajdziesz relację na żywo na urządzenia mobilne Legia jest coraz bliżej skarbca. Jeszcze tylko jeden zakręt i stanie przez wrotami. Jeśli jednak z niego wypadnie, może nie skończyć się lekkim potłuczeniem, ale kontuzją wymagającą długiej rehabilitacji. Jak kiedyś w Wiśle Kraków. Nikt już nie umierał 23 sierpnia 2011 r., późny wieczór. Bogdan Basałaj, prezes Wisły przechodzi obok dziennikarzy. Spocony, zawiedziony, odarty z nadziei. Przed chwilą jego drużyna przegrała awans do Ligi Mistrzów z APOEL-em Nikozja. Na każdym kroku zapewnia jednak dziennikarzy, że wszystko jest pod kontrolą. - Byłem w szatni po meczu. Piłkarze płakali. Powiedziałem im tylko: dzisiaj płaczecie, a od jutra do roboty, bo jest Liga Europejska i Ekstraklasa - podkreślał. Po miesiącach można było się domyślać, że obawiał się najgorszego - że wszystkie plany wezmą w łeb, a drużyna całkowicie się rozklei. Tak też się stało - kilka minut, których zabrakło do awansu w Lidze Mistrzów, odbiło się na Ekstraklasie. Wisła grała w niej fatalnie, bo ci, którzy marzyli o Europie, na polskich boiskach za klub nie zamierzali umierać. O ile jeszcze w Lidze Europejskiej sobie poradzili (wyszli z grupy), to w Ekstraklasie zajęli dopiero siódme miejsce. Porażka na całej linii? Nie, okazało się, że może być gorzej. W Krakowie liczyli bowiem na pieniądze za awans do Ligi Mistrzów, bo zawodnicy też zarabiali jak poważni kandydaci na europejskie salony. Gdy jednak została tylko LE, okazało się, że klub finansowo coraz bardziej się pogrąża. Rozbita drużyna, zawód spowodowany brakiem LM i niedopinający się budżet. Słowem - wszystko na najlepszej drodze do katastrofy. Katastrofy, od której mógł uchronić tylko awans do Ligi Mistrzów. Długi marazm Oczywiście taka reakcja nie jest normą, bo Legia to zupełnie inaczej poukładany klub, ale wiele zagrożeń jest podobnych. W Legii też trafiają się zawodnicy, którzy za klub nie będą umierali (Vadis Odjidja-Ofoe tylko szukał okazji, by czmychnąć) i dla których walka o mistrzostwo Polski nie będzie spełnieniem marzeń. Poza tym marazm po takiej wpadce związanej z Ligą Mistrzów potrafi ciągnąć się jak telenowela, bo trudno pogodzić się z myślą, że zamiast meczów z Realem Madryt czy Borussią Dortmund, będą boje z Sandecją i Bruk-Betem Nieciecza (przy pełnym szacunku do tych klubów). I rzecz najważniejsza oraz dotycząca każdego klubu, czyli pieniądze. Trzy miesiące temu Dariusz Mioduski, prezes Legii podkreślał, że klub finansowo wyszedł... na zero. I to tylko i wyłącznie dzięki awansowi do Ligi Mistrzów! Co więc by się stało gdyby tego awansu nie było? I co się stanie, jeśli dziś Legia nie sprosta Astanie? Wielka kasa, drobne albo nic Piłkarskie salony to przede wszystkim pieniądze. Za awans do LM otrzymuje się aż 65 milionów złotych, czyli kwotę, która z ogromną nadwyżką przekracza roczny (!) budżet zdecydowanej większości klubów Ekstraklasy!W porównaniu z tymi pieniędzmi UEFA, za awans do Ligi Europejskiej płaci drobne, bo tylko 11 mln zł. A ewentualna porażka Legii z Astaną nie oznacza jeszcze nawet gry w LE, tylko dopiero czwartą rundę eliminacji, więc stawka dzisiejszego meczu jest ogromna. Można po nim mieć świetną atmosferę lub porozbijany zespół. Można mieć zawodników, których będzie nakręcała wizja LM lub graczy zniechęconych kopaniem się w Ekstraklasie. W końcu można mieć pieniądze, o których innym się nie śni lub łatać dziurę budżetową.W pierwszym meczu w Kazachstanie Legia przegrała 1-3. Rewanże dziś w Warszawie, relacja na żywo w Interii. Piotr Jawor