Od 1996 r. trochę czasu minęło. Stadion Legii zmienił się nie do poznania, klub finansowo odsadził ligową konkurencję, a drużyna miała walczyć o Ligę Mistrzów, a nie - jak wówczas - w Pucharze UEFA. Brakowało iskry 21 lat temu Legia nie była też faworytem starcia z Panathinaikosem. W Atenach przegrała 2-4 i garstka osób wierzyła, że w Warszawie odrobi dwubramkową stratę. - Nie mieliśmy nic do stracenia. Niewielu na nas stawiało, byliśmy kopciuszkiem. Podeszliśmy więc do rewanżu na luzie, na zasadzie: co ma być, to będzie - wspomina Jałocha. Od 53. minuty Legia prowadziła po golu Marcina Mięciela i miała blisko 40 minut nadziei na awans. Młodsi koledzy w środę dali sobie zdecydowanie mniej czasu, bo Jakub Czerwiński do siatki Astany trafił dopiero kwadrans przed końcem. Teraz się nie udało, ale w 1996 r. legioniści strzelili gola na wagę awansu w doliczonym czasie gry, a zrobił to Cezary Kucharski. - To była stara, dobra Legia, oparta na Polakach i zawodnikach z charakterem. W tej z meczu przeciwko Astanie brakowało iskry. Niby chcieli awansować, ale nie było widać mobilizacji, by pokonać Kazachów - analizuje Jałocha. Powinni dać z siebie więcej Były zawodnik Legii nie widzi żadnych usprawiedliwień dla mistrzów Polski. Kontuzje, zmiany kadrowe, czy złe przygotowania nie są w stanie wpłynąć na jego opinię. - Legia wystawiła najmocniejszy skład i nie ma co wybrzydzać, że nie było tego czy tamtego. Drażni mnie też mówienie, że ktoś czuje się nieprzygotowany. Legia w takim meczu powinna dać z siebie więcej. Tymczasem brakowało gry do przodu. Większość podań wszerz, mało dryblingów, czy zagrań z pierwszej piłki. A to wszystko za wolno, rywale zdążali się ustawić - zaznacza Jałocha. Nie przejmować się Ekstraklasą Teraz przed Legią walka o fazę grupową Ligi Europy. W piątek piłkarze Magiery dowiedzą się, kto będzie rywalem. Mistrzowie Polski są rozstawieni, ale z taką grą przeciwko żadnemu rywalowi nie mogą czuć się faworytem. Jałocha nie ma jednak wątpliwości - przy Łazienkowskiej najbliższe dni muszą być w całości poświęcone walce w Europie. - W lidze punkty zawsze można odrobić, tutaj już nie. Legia nie ma wyjścia - jeśli nie awansuje, w klubie zapanuje żałoba. Dlatego na razie nie ma się co przejmować Ekstraklasą, ale walczyć w Lidze Europejskiej. Jeśli się nie uda, to będzie bardzo niedobrze dla Legii, ale też całej polskiej piłki klubowej - uważa Jałocha. Piotr Jawor