Przed rewanżem w Armenii Lech jest w dobrej sytuacji, bo ma zaliczkę i jego analitycy już właściwie mogą analizować sposób gry kolejnego rywala, białoruskiego Szachtiora Soligorsk. Mecz z Gandzasarem Kapan pokazał jednak, że "Kolejorz" nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji i ma sporo do poprawienia, szczególnie w organizacji defensywy. - To był pierwszy mecz po długim okresie przygotowawczym i zaczęliśmy go bardzo dobrze, skoncentrowani. Spodziewaliśmy się, że rywal będzie wycofany, szukający kontrataków. Po takim szybkim 2-0 często dzieje się tak, że zespół lekceważy rywala, a zawodnicy zaczynają wymyślać: a zrobię swoją akcję, strzelę swoją bramkę. Gra wtedy zaczyna się komplikować. Rywal przyjechał tutaj stracić jak najmniej bramek i to się udało, bo stracili tylko dwie, a momentami pokazywali, że nie są słabi. Takich już teraz nie ma - mówił trener Djurdjević, który debiutował w roli pierwszego szkoleniowca Lecha. Zdaniem Serba pierwsza runda jest przeważnie "skomplikowana", czyli trudna dla klubów, które przystępują do niej z marszu, jeszcze w trakcie ciężkich przygotowań. - To jest czas zgrywania się, zdarzają się więc niespodzianki. Dziś mogliśmy wygrać wyżej, mieliśmy wiele sytuacji, ale mogliśmy też stracić kilka bramek. Są rzeczy, które wymagają poprawy - analizował. Takim elementem jest organizacja gry defensywnej. W pierwszej połowie Lech grał w nowym ustawieniu: z trójką obrońców i dwoma piłkarzami wahadłowymi. To tworzyło spore luki na boisku, które wykorzystywali dwaj boczni pomocnicy Gandzasaru i jeden z napastników. - Byłbym bardziej zmartwiony, gdybyśmy wygrali 8-0. Nie widziałem zespołu, który by tak szybko dobrze wyglądał po zmianie trenera, dynamiki i sposobu gry. 2-0 to nie jest jakaś wielka wygrana, ale na rewanż polecimy w miarę spokojni. W nowym ustawieniu strzeliliśmy dwa gole, a po zmianach - żadnego. Owszem, jest ono ryzykowne, ale czeka nas tu praca, nic więcej - mówił szkoleniowiec, który taktykę chce dopasowywać do konkretnego rywala. - Dzisiaj zaczęliśmy mecz tak, aby Gytkjaer miał obok siebie drugiego zawodnika, był nim Jevtić. Wtedy spisuje się o wiele lepiej. Z takich akcji, z wahadłowym, Makuszewski wypracował dwa gole. A kontrataki przeciwnika brały się z faktu, że w nieodpowiedni sposób budowaliśmy ataki i w dziecinny sposób traciliśmy piłki. To był nasz błąd, a nie atut przeciwnika - zakończył 41-letni szkoleniowiec lechitów. Andrzej Grupa El. Ligi Europejskiej: wyniki, terminarz, strzelcy