21-letni skrzydłowy przychodził do Górnika zimą jako jeden z najlepszych strzelców na trzecioligowych boiskach. Jesienią poprzedniego roku dla Victorii Sulejówek zdobył 11 bramek w 16 meczach. Wielu widziało w nim piłkarza, który szybko stanie się nowym Igorem Angulo. Zderzenie z Ekstraklasą było jednak brutalne. Wiosną Smuga zagrał w ledwie sześciu grach. Bramki nie zdobył. Trafił tylko trzy razy w rezerwach "górniczej" jedenastki (III liga). Ten sezon też rozpoczął jako rezerwowy. W pierwszym pucharowym meczu z mołdawską Zareą Bielce w ogóle nie pojawił się na murawie. Trenerzy Górnika wolą stawiać na pozyskanego latem z Chojniczanki Adama Ryczkowskiego. Ten nie pokazuje jednak niczego szczególnego. Tak było też we wczorajszym wieczornym meczu w Kiszyniowie, gdzie zabrzanie bronili jednobramkowej zaliczki z pierwszego spotkania u siebie. Zespół z Mołdawii szybko odrobił jednak straty. Widząc, że nie idzie, trener Marcin Brosz wpuścił na boisko w drugiej połowie Smugę i jak się okazało był to strzał w dziesiątkę. W końcówce to właśnie nie kto inny, jak 21-latek zdobył gola na wagę remisu 1-1. To trafienie oznaczało awans dla Górnika, który do europejskich pucharów wrócił po 24 latach przerwy. W kolejnej rundzie poprzeczka będzie już zawieszona wyżej, bo rywalem 14-krotnego mistrza Polski będzie słowacki AS Trenczyn. Pierwszy mecz już w najbliższy czwartek. Zarówno w nim, jak i we wcześniejszym ligowym spotkaniu zabrzan, w niedzielę z Koroną Kielce u siebie, Smuga będzie miał pewnie szansę do pokazania się w dłuższym wymiarze czasowym. Być może zagra w wyjściowym zestawieniu. Kto wie czy nadchodząca runda nie będzie dla niego przełomową. W Zabrzu liczą na szybkiego piłkarza, który mimo że zimą miał kilka innych ofert, to jednak zdecydował się na przeprowadzkę na Górny Śląsk. Michał Zichlarz Sprawdź terminarz Ekstraklasy Liga Europejska: wyniki, strzelcy, terminarz