Przed tygodniem sprawcą całego zamieszania był odwołany lot czarterowy - klub z Poznania musiał szukać awaryjnego samolotu i do Erywania dotarł w środku nocy przed spotkaniem. Później lechici byli na boisku apatyczni, przed dogrywką uratowali się w ostatniej akcji spotkania. Na Białoruś Lech podróżował już zgodnie z planem - czarterowym lotem z Poznania do Mińska. W stolicy kraju "Kolejorz" zdecydował się nocować i odbył trening na obiekcie FK Mińsk. Baza hotelowa w Soligorsku jest bowiem bardzo skromna i lechici uznali, że odległość 130 km do tego przemysłowego miasta wolą pokonać w dniu meczu. W ten sposób Lech stracił możliwość odbycia treningu na obiekcie Szachtiora. W samolocie do Mińska zabrakło chorego Nikoli Vujadinovicia oraz Tymoteusza Klupsia i Kamila Jóźwiaka. Ten ostatni ma być gotowy na niedzielne spotkanie ligowe z Cracovią, z kolei Klupś po wyleczeniu urazu zagrał już w środę w sparingu rezerw. W kadrze na to spotkanie jest za to nowy nabytek klubu Joao Amaral. 26-letni Portugalczyk, za którego Lech zapłacił ponad milion euro, będzie rezerwowym, ale być może pod koniec spotkania dostanie szansę debiutu. - Był z nami w Płocku, wie, jakie są oczekiwania kibiców. Przez 2,5 tygodnia trenował z Benfiką, więc miał już dużo czasu, by przygotować się do sezonu. Możliwe, że dostanie w Soligorsku kilkanaście minut, by szybciej zaaklimatyzować się w drużynie - mówił Djurdjević, który zaprzeczył, że z klubu może odejść Christian Gytkjaer. Trener Lecha chce jeszcze jednego napastnika, który wspomoże Duńczyka w strzelaniu goli. Czego Lech może spodziewać się w Soligorsku? Starcia z drużyną, która nie ma wielkich gwiazd, ale jest świetnie zorganizowana i od dłuższego czasu prezentuje wysoką formę. W rozgrywkach krajowych Szachtior nie przegrał od połowy kwietnia, w poprzedniej rundzie eliminacji Ligi Europy pewnie pokonał walijski Connah’s Quay Nomads (3-1 i 2-0). W połowie rozgrywek białoruskiej Wyższej Ligi Szachtior jest czwarty, ale uwagę zwraca to, że w 16 meczach stracił zaledwie sześć bramek. Mózgiem drużyny jest Kolumbijczyk Roger Canas, który przed laty nie dostał poważnej szansy w Jagiellonii (zagrał w jednym spotkaniu Pucharu Polski i kilku meczach Młodej Ekstraklasy). Groźny w ataku jest Albańczyk Elis Bakaj, kiedyś regularnie występujący w reprezentacji tego kraju. Z kolei defensywa Szachtiora oparta jest na graczach bardzo doświadczonych - Pawieł Rybak, Siergiej Matwiejczik i Igor Kuźmienok występowali zresztą 10 lat temu w dwumeczu Legii Warszawa z FK Homel w kwalifikacjach Pucharu UEFA. - Wiemy, że Szachtior od dawna nie przegrał meczu, to zespół zdeterminowany, konsekwentny i zaangażowany w grę. Po spotkaniu z Gandzasarem jesteśmy świadomi, że w Lidze Europy nie ma łatwych spotkań. Znamy wartość rywala, ale i swoją - mówi trener Lecha Ivan Djurdjević. Szkoleniowiec lechitów przyznał, że wciąż szuka idealnego ustawienia, w którym zespół czułby się najlepiej. Niekoniecznie musi to być wariant z trójką środkowych obrońców, bo wówczas Lech za dużo miejsca zostawia na bokach. A skrzydłowi Szachtara - Jurij Kowalow i Maks Ebong - są bardzo dynamiczni. - Wiele rzeczy się tak nagle nie zmieni. Wiedzieliśmy, że proces odbudowy nie będzie łatwy. Dwa ostatnie mecze pokazały jednak, że zespół walczy, a sztab szkoleniowy widzi postęp w grze drużyny. Rozumiem, że nie dla wszystkich jest on jeszcze dobrze widoczny. Kibice kochają Lecha i chcieliby zmian jak najszybciej. Idziemy powoli, ale cały czas do przodu. Musimy zbudować solidny fundament i więź między zawodnikami - mówił Djurdjević w środę w Mińsku. Początek meczu w Soligorsku - o godz. 19.30 polskiego czasu. Andrzej Grupa