- Wszyscy widzieliśmy, że nasza drużyna grała bardzo agresywnie, skoncentrowana. Szkoda, że odpadł zespół, który grał w piłkę, zdeklasował przeciwnika - zaskakiwał Bjelica dziennikarzy i mówił dalej: - W piłce nożnej liczą się bramki. Tych rywale nie strzelili akurat więcej, oni stworzyli trzy sytuacje, zdobyli dwa gole. Graliśmy jednak przeciwko silnej drużynie. Bjelica najmocniej zszokował jednak podsumowując dwumecz.- W trenerskiej karierze nie byłem tak dumny z zespołu jak dzisiaj. Mamy totalnie inną drużynę, 10 nowych zawodników, ale walczyli jakby byli długo razem - podkreślał i na koniec podziękował także kibicom. Spotkanie podsumował także Erik ten Hag, trener FC Utrecht. - Zagraliśmy przeciwko bardzo silnej drużynie, która wielokrotnie była mistrzem swojego kraju. A Polska jest większym krajem niż Holandia. Awansowaliśmy zasłużenie, a w perspektywie dwóch meczów byliśmy lepszym zespołem. Pierwszy był zdominowany przez taktykę, ale dziś mieliśmy zdecydowanie więcej szans na strzelenie bramki niż nasi rywale - dowodził.Szkoleniowiec zwrócił tez uwagę na błędy sędziowskie. - Pierwszego gola dla Lecha sędzia nie powinien uznać, bowiem padł z dwumetrowego spalonego. Na początku drugiej połowy zdobyliśmy bramkę prawidłowo, ale sędzia jej nie uznał. I wreszcie gol na 2-2 też padł ze spalonego - podkreślał.