Poznaniacy okazali się lepsi w dwumeczu ze zdobywcą Pucharu Armenii, bowiem pierwsze spotkanie, przed tygodniem na własnym stadionie, wygrali 2-0. Gola na wagę awansu zdobył Łukasz Trałka w 95. minucie. "Bardzo mocno przeżywaliśmy to spotkanie. Wszyscy pamiętaliśmy takie mecze jak z Interem Baku, w którym awansowaliśmy do kolejnej fazy dopiero po rzutach karnych. Gra w pierwszych rundach jest zawsze bardzo trudna. Ten rywal był dla nas wielką niewiadomą. Takich drużyn nie obserwujemy na co dzień i trudno przewidzieć, na co ich stać. Dla nas awans w tym dwumeczu był obowiązkiem" - mówił po meczu Djurdjević cytowany przez oficjalną stronę klubową. Lechici mieli spore kłopoty z dotarcie do Erywania. Wylecieli w środę z Poznania z 12-godzinnym opóźnieniem i w hotelu zameldowali się prawie o świcie, w dniu meczu. "Nie chcę się tłumaczyć tym, że przylecieliśmy rano. Nasze plany zostały zaburzone. To nie zmienia faktu, że chcieliśmy wygrać. Nasza gra wyglądała bardzo słabo. Brakowało nam jakości w środku pola, popełnialiśmy proste błędy. Dopiero po stracie dwóch bramek obudziliśmy się i zaczęliśmy grać. Wtedy też stworzyliśmy sytuacje. Walczyliśmy do końca i byliśmy bardziej niebezpieczni od rywala" - podkreślił. "Kolejorz" w niedzielę zainauguruje sezon ligowy wyjazdowym spotkaniem z Wisłą Płock. Szkoleniowiec cieszy się, że udało się uniknąć dogrywki i ewentualnych rzutów karnych. "Jesteśmy gotowi do gry co trzy dni. Bardzo dobrze wytrzymaliśmy ten mecz w naszym rytmie. Nie ma żadnych urazów, nikt 'nie wypadł', a to dla nas dobra wiadomość. Na szczęście też uniknęliśmy dogrywki i rzutów karnych" - podsumował. W drugiej rundzie Lech zmierzy się z białoruskim Szachtiorem Soligorsk. Pierwszy mecz rozegra na wyjeździe 26 lipca, rewanż tydzień później w Poznaniu. Zobacz zestaw par 2. rundy el. Ligi Europejskiej