Przerwę reprezentacyjną na czele ligowej stawki "przeczekała" Pogoń Szczecin, która w spotkaniu otwierającym 12. serię gier zmierzy się z Zagłębiem Lubin. - Jedziemy zagrać dobry mecz i go wygrać. Fotel lidera nie ma w tej chwili znaczenia. Bronienie go musi polegać na wygrywaniu każdego pojedynku i wówczas ta sztuka się uda - deklaruje przed piątkową potyczką napastnik Pogoni Adam Buksa. W meczu z Zagłębiem "Duma Pomorza" może jednak stracić nie tylko wspomniany fotel lidera, ale i miejsce w ścisłej ligowej czołówce. Przy odpowiednim ułożeniu wyników pozostałych spotkań, Pogoń może spaść na siódmą lokatę. W innym układzie prowadzenie w tabeli może objąć wspomniany Piast. Różnica między pierwszą a ostatnią drużyną wynosi 14 punktów. W polskich warunkach nie jest to nic nowego. Z podobnym układem tabeli mieliśmy do czynienia przed rokiem. Po 11 kolejkach poprzedniego sezonu liderująca Lechia Gdańsk miała na koncie, podobnie jak teraz Pogoń, 21 "oczek", o ostatnia Cracovia siedem, tak jak teraz ŁKS. Historia Cracovii może stanowić pewną iskierkę nadziei dla łodzian, których wielu skazuje już na spadek. Podopieczni Michała Probierza w ubiegłej kampanii zdołali nie tylko uchronić się przed relegacją, lecz także wywalczyć czwarte miejsce, premiowane awansem do europejskich pucharów. Jak pod względem "spłaszczenia tabeli" wygląda Ekstraklasa na tle czołowych europejskich lig? Różnica między pierwszym i ostatnim miejscem wynosi: w Anglii 21 punktów, w Niemczech 15 punktów, we Włoszech 16 punktów, we Francji 13 punktów. Różnice więc, z wyłączeniem Premier League, nie są duże, lecz trzeba zauważyć, że tylko w Polsce rozegrano już aż 11 kolejek. Każda kolejna seria gier może polaryzować sytuację w pozostałych rozgrywkach. W niemal każdej z wymienionych lig różnica między pierwszym a dziewiątym miejscem już jest większa niż cztery "oczka". Wyjątek stanowi tu Bundesliga - różnica wynosi tam pięć oczek. U naszych zachodnich sąsiadów układ tabeli jest zresztą nieco zbliżony do tego ekstraklasowego. Tam także zawodzą najwięksi kandydaci do tytułu (Bayern i Borussia, w Polsce Legia), a siódma drużyna traci do lidera mniej niż cztery punkty. W pozostałych ligach pierwsza lokata wiąże się z większą przewagą nad niższymi lokatami. Pozostaje tylko odwieczne pytanie, czy wyrównana stawka świadczy o sile, czy też słabości naszej ligi? O ile w innych krajach można by skłaniać się do pierwszej opcji, o tyle nasze podwórko sugeruje raczej drugą odpowiedź. I nie chodzi tutaj o typowe polskie narzekanie na to, co swojskie. Poziom Ekstraklasy weryfikują bowiem rokrocznie eliminacje do europejskich pucharów. "Płaska" tabela pokazuje jedynie, że w Polsce brakuje mocnej drużyny, która w cuglach zdobyłaby mistrzostwo. Kiedyś wyrwanie punktu wielkiej Wiśle Kraków niemal graniczyło z cudem, teraz do Europy może dostać się przypadkowa drużyna - w końcu każdy może wygrać z każdym. TB Ekstraklasa - wyniki, terminarz, tabela