W ostatnich tygodniach o Widzewie i Jagiellonii było głośno z powodu Bartłomieja Pawłowskiego, którego łodzianie w lipcu wypożyczyli do hiszpańskiej Malagi za 300 tys. euro. Jagiellonia zablokowała transfer, twierdząc, że wypożyczony z niej wiosną br. do Widzewa gracz nadal jest własnością podlaskiego klubu. Jednak Komisja Ligi Ekstraklasy SA przyznała w tym sporze rację łodzianom. Widzew przystąpił do konfrontacji z Jagiellonią w mocno przemeblowanym składzie. W wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce aż dla czterech sprowadzonych ostatnio obcokrajowców.Czy Kevin Lafrance, Jonathan De Amo Pérez, Povilas Leimonas i Aleksejs Viszniakovs podnieśli poziom gry łódzkiego zespołu? Zbyt wcześnie jeszcze na ocenianie ich możliwości, chociaż ten ostatni już pokazał, że nie tylko jego brat potrafi strzelać bramki.Pierwsza połowa sobotniego spotkania stała na przeciętnym poziomie. Przewagę w posiadaniu piłki i strzałach mieli goście, ale ani oni, ani widzewiacy nie stworzyli przed przerwą okazji, które uprawniałyby ich do objęcia prowadzenia. Trener Jagiellonii Piotr Stokowiec po pierwszej połowie zorientował się, że jest duża szansa na zwycięstwo w Łodzi i już w 46. wysłał na boisko napastnika Bekima Balaja w miejsce defensywnego pomocnika Tomasza Bandrowskiego. Tymczasem minutę później to gospodarze wyszli na prowadzenie. Widzew wyprowadził rewelacyjną kontrę z udziałem Marcina Kaczmarka i Veljko Batrovicia, po zagraniu którego piłkę do bramki "Jagi" skierował Aleksejs Viszniakovs. Grający niegdyś w Cracovii brat najlepszego obecnie strzelca Widzewa - Eduardsa, już podpowiedział trenerowi Radosławowi Mroczkowskiemu, że warto na niego stawiać. W 63. minucie Widzew mógł zdobyć drugą bramkę przy udziale Viszniakovsów. Aleksejs znalazł się sam w polu karnym gości, wyłożył piłkę bratu, lecz ten w ostatniej chwili został zablokowany. Kompletnie pogubiła się w drugiej połowie Jagiellonia, dodatkowo od 69. minucie musiała grać w osłabieniu. Martin Baran pozwolił, by Eduard Viszniakovs zabrał mu piłkę i po chwili musiał ratować się faulem, gdy Łotysz pędził na bramkę gości. Arbiter nie miał wątpliwości i wyrzucił Barana z boiska. Kevin Lafrance uderzył z rzutu wolnego w mur, ale jego poprawka trafiła w poprzeczkę bramki Jakuba Słowika. W 86. minucie Eduard Viszniakovs kapitalnie uderzył z woleja z 20 metrów. Piłka znów uderzyła w poprzeczkę. "Jaga" po przerwie nie istniała, ale w 91. minucie niespodziewanie doprowadziła do wyrównania. Dani Quintana dośrodkował z prawej strony, Patryk Stępiński nie upilnował Mateusza Piątkowskiego, a ten strzałem głową zaskoczył Macieja Mielcarza, ustalając wynik meczu. Autor: Waldemar Stelmach Po meczu powiedzieli: Radosław Mroczkowski (trener Widzewa Łódź): "Przez większość spotkania zespół dobrze realizował założenia taktyczne. Brakowało bramki na 2:0, a było wiele sytuacji, aby ją zdobyć. Okazało się, że brakuje nam zimnej krwi, zarówno pod bramką gości, jak i naszą". Piotr Stokowiec (trener Jagiellonii Białystok): "Nie jestem zadowolony z wyniku ani gry mojego zespołu. Przyjechaliśmy do Łodzi z zupełnie innym nastawieniem. Mam nadzieję, że limit błędów, jakie popełnili moi zawodnicy już się wyczerpał. Było za mało dośrodkowań, za mało strzałów na bramkę. Mogę natomiast wyrazić słowa uznania moim piłkarzom za walkę do końca". Widzew Łódź - Jagiellonia Białystok 1-1 (0-0) Bramki: 1-0 Aleksejs Viszniakovs (47.), 1-1 Mateusz Piątkowski (90+1.) Czerwona kartka: Martin Baran - Jagiellonia (69. - faul taktyczny) Sędzia: Tomasz Wajda. Widzów: 5000. Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, tabela. NA ŻYWO