8915 - średnio tylu widzów kupiło bilet na każdy mecz Ekstraklasy w tym sezonie. Dzięki temu po 29. kolejce organizator rozgrywek pochwalił się przebiciem granicy 2 mln sprzedanych wejściówek, a dokładniej 2 059 480. "Dziękujemy kibicom za wsparcie" - napisał na Twitterze Dariusz Marzec, prezes Ekstraklasy SA, a pogratulował mu nawet minister sportu Witold Bańka. Wtedy jednak rozgorzała dyskusja. Przytoczono dane z poprzednich sezonów, gdy po 29. kolejce było odpowiednio: 1,861, 1,935 i 1,897 mln widzów. Zdaniem części kibiców to oznacza, że wzrost frekwencji nie jest stałą tendencją, do tego różnica wcale nie jest tak duża. "Historyczny wynik frekwencji na tym etapie rozgrywek to mało? Oczekujemy podwojenia z dnia na dzień?" - odpierał zarzuty Marzec. 2 miliony a 9 tysięcy Po rozstrzygnięcie sporu zadzwoniliśmy do Tomasza Redwana, specjalisty ds. marketingu sportowego.- Dwa miliony robią wrażenie, ale niespełna 9 tys. na meczu już niespecjalnie. Najważniejsze jednak, że zanotowano progres. Przyczyniły się do tego działania Ekstraklasy, ale przede wszystkim dobra gra reprezentacji Polski. To ona napędza zainteresowanie piłką, a nie liga. Trzeba jednak przyznać, że kluby marketingowo też trochę podgoniły - zaznacza Redwan. Powodów wzrostu lub spadku frekwencji zawsze jest wiele, ale podstawowe są dwa: wynik sportowy i marketing. Oba można ostatnio zauważyć w Ekstraklasie. Wisła od kilku miesięcy w lidze dołowała. Zmieniali się trenerzy, ale nie wyniki i frekwencja, która ciągle oscylowała wokół 10 tys. Teraz jednak krakowianie wygrali trzy mecze z rzędu i w sobotę grają z Zagłębiem Lubin o awans do "ósemki". Efekt? Dziewięć tysięcy wejściówek sprzedano już na trzy dni przed meczem, a w klubie liczą nawet na zbliżenie się do bariery 20 tys. widzów. Marketing - ale także w połączeniu z wynikami - napędza frekwencję Legii Warszawa. Wicemistrzowie Polski nie dość, że w starciu z Lechią Gdańsk zapełnili stadion, to jeszcze kolejki ustawiają się np. po jubileuszową monetę Legii z okazji 100-lecia klubu. Z tej okazji klub zresztą planuje przygotować 30-odcinkowy film dokumentalny, a to oznacza, że marketing w stolicy ma się nie najgorzej. - Tyle, że ważniejszy od frekwencji powinien być procent zapełnienia stadionu. To dałoby nam lepszy obraz. Nie można przecież porównywać Niecieczy z Warszawą. Dopiero takie przedstawienie sprawy pokazałoby nam pełnie zagadnienia - uważa Redwan. Cała kolejka na jednym stadionieZwiększyło się zainteresowanie Ekstraklasą, ale do piłkarskich tuzów frekwencyjnych ciągle nam daleko. Najwięcej ludzi w Europie przychodzi na mecze Borussii Dortmund. Na jej spotkaniach średnio jest więcej kibiców (81 122) niż na wszystkich potyczkach Ekstraklasy w całej kolejce (71 320)! Na kolejnych miejscach są FC Barcelona (76 487), Manchester United (75 331) i Bayern Monachium (75 000). - Nie powinniśmy się oglądać na wielkie kluby, bo to zupełnie inna specyfika piłkarska. U nas należałoby zwrócić większą uwagę na tzw. dzień meczowy. Polski kibic wpada na ostatnią chwilę, a powinno się go przyciągnąć godzinę przed meczem, by wydał trochę pieniędzy na stanowisku gastronomicznym i z gadżetami. W Europie to ważny składnik klubowego budżetu - podkreśla Redwan. Autor: Piotr Jawor