Legia została mistrzem Polski, ale ciągle jest to informacja... nie do końca oficjalna. Mecz w Poznaniu nie został zakończony, bo na kwadrans przed końcem sędzia Stefański przerwał spotkanie z powodu rac rzucanych przez poznańskich chuliganów. Kilka minut później kilkudziesięciu fanów "Kolejorza" wbiegło na boisko. W tym momencie na murawie pojawiło się ok. 200 policjantów, którzy zaczęli zaprowadzać porządek. Zrobiło się ogromne zamieszanie. Jakby tego było mało, w czasie telewizyjnego wywiadu na żywo z bramkarzem Legii Arkadiuszem Malarzem, z tyłu podszedł drugi bramkarz warszawian Radosław Cierzniak i zaczął... przeklinać na antenie. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że jest na wizji. Ogromnych kontrowersji nie brakowało też w Białymstoku, gdzie Jagiellonia walczyła o mistrzostwo, a Wisła Płock o przepustkę do europejskich pucharów. Po raz pierwszy konsternacja pojawiła się na początku drugiej połowy, gdy Kante strzelił gola dla gości na 1-2, a chwilę później sędzia go... anulował po wideoweryfikacji. Dlaczego? Nie wiadomo, najpewniej dopatrzył się wcześniejszego faulu, ale sytuacja była co najmniej mocno dyskusyjna. Efekt? Zmiana wyniku najprawdopodobniej pozbawiła płocczan czwartego miejsca w lidze, równoznacznego z występem w eliminacjach do Ligi Europejskiej. Ale to nie koniec! Setki kibiców "Jagi" wbiegły na murawę, jeszcze zanim sędzia zakończył mecz, goście w tym czasie uciekli do szatni, dopiero za chwilę wrócili na murawę. Po negocjacjach. Po końcowym gwizdku piłkarze Jagiellonii zostali udekorowani srebrnymi medalami w sezonie, który de facto oficjalnie się nie zakończył, bo - jak napisano na Twitterze Ekstraklasy SA - "decyzje ws. przerwanego meczu w Poznaniu podejmie Komisja Ligi". Trudno wyobrazić sobie większą tragikomedię. Choć nikomu nie powinno być do śmiechu. Szczególnie, że głos zabrał już nawet premier Morawiecki, twierdząc, że "oczekuje od stosownych służb podjęcia zdecydowanych działań wobec stadionowych chuliganów". A to oznacza, że jeszcze będzie gorąco. Remigiusz Półtorak