- Nie jest tajemnicą, że od początku byłem przeciwnikiem tej zasady i cieszę się, że zostanie zmieniona. Dla mnie to jest sztuczne. Nie widzę problemu, by dawać szansę młodym zawodnikom, gdy ich poziom jest wystarczający. Ale na najwyższym poziomie powinni grać najlepsi, a nie uprzywilejowani - dodał Papszun po ostatnim meczu z Wartą Poznań. Przepis o młodzieżowcu został wprowadzony w sezonie 2019/2020. Za młodzieżowca uznawany jest piłkarz, który ma obywatelstwo polskie i kalendarzowo kończy co najwyżej 22 lata w roku, gdy kończy się dany sezon. To znaczy, że dziś młodzieżowcem w Ekstraklasie może być zawodnik urodzony co najwyżej w 2000 r. Jeszcze przed wprowadzeniem przepisu zaczęły pojawiać się argumenty, które przewijają się do dziś. Zwolennicy mówili o ogrywaniu młodzieży, ograniczaniu napływu obcokrajowców i koncentrowaniu się na szkoleniu. Przeciwnicy narzekali z kolei, że młodzi miejsce na boisku dostają za darmo, przepis zabija konkurencję i obniża poziom rozgrywek. Co działo się w ostatniej kolejce naszej ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! ESA bez młodzieżowca? Brzęczek: Wielu miało szansę zaistnieć Wygląda jednak na to, że w Ekstraklasie uznano, iż formuła z młodzieżowcem wyczerpała się. Ostateczna decyzja jeszcze nie została podjęta, ale wiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie nie będzie już obowiązku wystawiania młodych zawodników. Co o tym sądzi Jerzy Brzęczek, który prowadził reprezentację Polski, obecnie pracuje w Wiśle Kraków, a w Ekstraklasie debiutował w wieku 17 lat i to bez pomocy przepisu o młodzieżowcu. - W sprawie obowiązku gry młodzieżowca zawsze będą "za" i "przeciw". Zawsze można używać argumentu, że jak ktoś jest dobry, to bez względu na to czy ma lat 16 czy 30 lat, to będzie grał - podkreśla Brzęczek. - Za moich czasów piłka była inna pod względem struktury drużyny. Wtedy nie było obcokrajowców, a teraz praktycznie w każdej drużynie jest ich 40-50 proc. Są też inne uwarunkowania... Dzięki temu przepisowi wielu zawodników miało szansę zaistnieć, ale z drugiej strony jest on dla młodych piłkarzy niebezpieczny, bo mają taki handicap, że jeden z nich zawsze będzie grał, więc rywalizacja ze starszym kolegą jest mniejsza - dodaje Brzęczek. ESA bez młodzieżowca? Papszun: Powinni zapracować, a dostają za darmo Z jednej strony pada argument o "rozpieszczaniu" młodych zawodników, ale z drugiej nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy np. Kacpra Kozłowskiego, Jakuba Modera, czy Sebastiana Szymańskiego. - Życie i czas pokażą, czy ten przepis był słuszny. I jak go cofniemy, to zobaczymy ilu młodych piłkarzy będzie zasilać pierwszą reprezentację, bo to jest najważniejsza w tej sprawie - uważa Brzęczek. Papszun: - Z ideą się zgadzam, ale nie w ten sposób powinno się promować młodych zawodników. To nie będzie prowadziło ani do rozwoju ligi, ani młodych graczy, bo za darmo dostają coś, na co powinno się ciężko zapracować. Trudno wytłumaczyć starszym, że "ty nie grasz, bo gra młodzieżowiec", ponieważ ich to średnio interesuje. Jak się ma akademie jak Pogoń czy Lech, to o młodzieżowca łatwiej, a my nie mamy tego luksusu. Trzeba oczywiście budować akademie i stawiać na młodych, ale wspierać to np. poprzez Pro Junior System. Piotr Jawor