Do zdarzenia doszło w doliczonym czasie gry. Mimo prowadzenia 1-0 sfrustrowany Peszko z impetem zaatakował rywala od tyłu. Sędzia nie miał wątpliwości, że powinien go od razu wyrzucić z boiska. Dlaczego pomocnikowi Lechii tak bardzo puściły nerwy. Najprawdopodobniej to osobista zemsta za wpis na jednym z portali społecznościowych. Jeszcze przed mundialem Novikovas jasno dawał do zrozumienia, że wyjazd Peszki do Rosji, kosztem Przemysława Frankowskiego z Jagiellonii, czyli jego kolegi klubowego, jest co najmniej dziwny. Gracz Lechii przeprosił za swoje zachowanie niedługo po zdarzeniu. Jak napisał: "Chciałbym się odnieść i zarazem Przeprosić za wczorajszy faul w meczu z Jagiellonią! Frustracja która przeżywałem po fatalnych MŚ oraz krytyka jaka na mnie spadła przez ostanie tygodnie wpłynęła na mnie bardziej niż myślałem. Chciałem szybko wrócić do gry w Lechii a okazało się ze nie jestem gotowy emocjonalnie. Niektórzy odbiorą to jako zwykły wpis, jednak bardzo to przeżywam co zrobiłem. W szczególności chciałbym przeprosić Arvydas Novikovasa ,całą Jagiellonie Białystok i cała Lechię Gdansk oraz wszystkich których zawiodłem. Teraz przyjdą konsekwencje których nie potrzebowałem ale obiecuje sobie i moim kibicom ze wrócę i pokażę moje dobre cechy na boisku i poza nim. Będę pracował nad sobą żeby takie sytuacje nigdy się nie potworzyły !" - napisał Peszko [pisownia oryginalna]. To jednak nie oznacza, że może uniknąć kary. Za takie przewinienie grożą mu co najmniej trzy mecze na trybunach, ale nie jest wykluczone, że dodatkowo ukaże go również klub. Trener Piotr Stokowiec mówił jasno na pomeczowej konferencji: "Czy jestem wkurzony na Sławka po tym faulu? Użyłbym bardziej dosadnych słów, ale na sali są kobiety".