Takiej sytuacji jeszcze w obecnej edycji nie było, ale koniec rozgrywek najwyraźniej sprzyja dawaniu szansy młodym zawodnikom. W przedostatniej kolejce, rozgrywanej od soboty do wtorku, w zaledwie trzech klubach nie pojawił się żaden z nich - Cracovii, Miedzi Legnica oraz Śląsku Wrocław. Inni korzystali ze swoich młodzieżowców i to obficie. Najbardziej krakowska Wisła, która wystawiła ich sześciu, czyli więcej niż połowę podstawowego składu. Trener Stolarczyk dał szansę, i to w podstawowym składzie, m.in. Maciejowi Śliwie urodzonemu w roku 2001, ale też Marcinowi Grabowskiemu, Danielowi Morysowi czy Patrykowi Plewce. Zagrali też Kamil Wojtkowski oraz Artur Balicki (wszedł w samej końcówce). W sumie ci wszyscy zawodnicy spędzili na boisku 364 minuty. Śliwa strzelił nawet swojego pierwszego gola w Ekstraklasie. Po pięciu młodzieżowców pojawiło się w drużynach Lecha oraz zdegradowanego już Zagłębia Sosnowiec (odpowiednio 292 i 270 minut na murawie). Choć trzeba dodać, że trener Valdas Ivanauskas zdecydował się na trzy szybkie zmiany już w przerwie, ściągając młodych Janickiego oraz Pietrzaka. Przypomnijmy, że Wisła Kraków przegrała w Gdyni z Arką 1-3, Zagłębie Sosnowiec uległo Koronie Kielce 2-4, ale Lech pokonał Lechię (2-1) mającą jeszcze teoretyczne szanse przed meczem na mistrzostwo Polski. Po dwóch zawodników o statusie młodzieżowca wystawiły ekipy walczące o mistrzostwo, czyli Piast Gliwice i legia Warszawa. Zobacz wyniki polskiej Ekstraklasy