Argumenty o tym, że ze sprzedaży naszego piłkarskiego narybku nasze kluby czerpią najwięcej korzyści, nie trafiają do wszystkich. W Ekstraklasie młodzieżowcy nie zawsze są mile widziani. Prezes PZPN-u Zbigniew Boniek idzie na ugodę z klubami najwyższej klasy rozgrywkowej. Zgodzi im się na zniesienie limitu w stosunku do obcokrajowców spoza UE, w zamian za konieczność gry w każdym meczu co najmniej jednego młodzieżowca. Jedynym odstępstwem od tej zasady będzie kontuzja bramkarza-młodzieżowca. Jeśli taki w trakcie meczu dozna urazu, będzie mógł go zastąpić starszy golkiper. W wypadku zawodników z pola, na wypadek kontuzji młodzieżowca, będzie musiał wejść za niego również młody piłkarz, w wieku poniżej 21 lat. W opozycji do tych, którzy twierdzą, że nie powinno się nikomu otwierać drogi do składu ze względu na wiek, prezes Boniek uważa, że postawienie na młodzież przyniesie same korzyści. Czy szef piłkarskiej centrali słusznie postępuje w tym wypadku? Jeśli spojrzeć na przykład Marcina Brosza w Górniku Zabrze, który ratuje klub promocją rodzimych młokosów, z pewnością tak. W krótkim czasie zabrzanie wylansowali do reprezentacji Polski i bogatszych klubów: Damiana Kądziora (Dinamo Zagrzeb), Mateusza Wieteskę (Legia), Rafała Kurzawę (SC Amiens), a filarami kadry U-21, obok wspomnianego Wieteski, są grający nadal w Zabrzu: Szymon Żurkowski i Paweł Bochniewicz. Pięciu poważnych zawodników dostarczył reprezentacjom pierwszej i tej U-21 jeden trener, jeden klub. Co by było, gdyby zbliżone podejście do Górnika prezentowało 15 pozostałych ośrodków z Ekstraklasy. Nie wszyscy w zarządzie PZPN-u są tego samego zdania, co Boniek. Wiceprezes Cezary Kulesza, który szefuje Jagiellonii Białystok, twierdzi - pewnie nie bez racji - że promocja na siłę młodzieży nie podniesie poziomu ligi. Decydujący może być argument o tym, że w walce o Ligę Europy polskie kluby nie muszą korzystać nie tylko z młodzieżowców, ale i w ogóle z Polaków. Mogą wystawić "jedenastkę" złożoną wyłącznie z najlepszych obcokrajowców. Poświęcenie jednego miejsca na boisku dla nastolatka nie powinno zniweczyć niczyich planów podboju Ekstraklasy. A może przy okazji uda się zburzyć barierę blokującą młodym wejście w dorosłą piłkę? Michał Białoński