W sobotę, z powodu napiętej sytuacji politycznej i codziennych demonstracji, nie doszło do meczu Barcelony z Realem. Badia uważa, że źle się stało, że to spotkanie zostało przełożone. - Wszyscy o nas Katalończykach mówią teraz, że jesteśmy niedobrzy, że chcemy prowokować i doprowadzić do jakiejś wojny, a tak nie jest. Mam wielu znajomych, przyjaciół, którzy codziennie są na ulicach Barcelony i protestują, ale pokojowo. W takich sytuacjach zawsze znajdzie się jednak grupa ludzi, że jak są takie demonstracje, to oni od razu robią zadymy. Jak Barcelona wygrywa Champions League, to są osoby, to zdecydowana większość, która cieszy się z sukcesu i wspólnie fetuje. Zarazem jest też garstka tych, którzy robią takie niedobre rzeczy. Mimo tego co się dzieje, to mecz spokojnie w Barcelonie mógł się odbyć. Na pewno byłoby tak, że przy okazji spotkania doszłoby do protestów i demonstracji, ale dlaczego nie grać? Jest przecież policja, są służby porządkowe. Uważam, że można było rozegrać to spotkanie - podkreśla piłkarz mistrza Polski. Co pochodzący z prowincji Tarragona Gerard Badia myśli o sytuacji w Katalonii? - Dwunastu katalońskich polityków za swoją działalność otrzymało wyroki więzienia od 9 do 13 lat. Za co? Bo tylko organizowali referendum niepodległościowe. Dobra, nie było ono legalne. Może zrobiłeś źle i idziesz do więzienia, dostajesz karę nie wiem ile, dwa czy trzy lata i koniec. Ale wyrok 12 lat pobytu za kratkami?! Są ludzie którzy nakradli wiele pieniędzy czy pozabijali innych, a dostali wyroki czterech, pięciu lat więzienia, albo są na wolności. Tutaj w grę wchodzi to, że idzie o Katalończyków. Ja sam siebie nie zaliczam do osób, które chcą, żeby Katalonia była odrębnym państwem. Uważam, że powinniśmy być razem z resztą Hiszpanii, ale gdybym był teraz na miejscu w domu, to też byłbym teraz na tych protestach. Na sto procent by tak było, bo jak możesz dostać za taką działalność wyrok skazujący na dziesięć czy dwanaście lat?! To nie do zaakceptowania - tłumaczy kapitan Piasta. Wczoraj do hiszpańskich władz, o ułaskawienie skazanych polityków z Katalonii, wezwał biskup Girony Francesc Pardo. W Barcelonie, Tarragonie i innych miastach regionu dalej trwają protesty. Wiele osób zostało rannych, także, jak mówi Badia, z powodu brutalnej interwencji policji. Michał Zichlarz, Gliwice