Gdy w sierpniu 2016 r. Besnik Hasi wprowadził Legię do Ligi Mistrzów, dopiero po raz drugi w życiu samodzielnie prowadził klub. Taka sytuacja to rzadki przypadek w ligach podobnych do naszej. Aż dla 71 procent szkoleniowców, kluby, z którymi zyskiwali awans do LM czy LE, były co najmniej czwartym w trenerskiej karierze. Ekstraklasa SA, wespół z firmą Sports Solver, postanowiła oświetlić polskim klubom drogę, prowadzącą do europejskich pucharów. W analizie przedstawiła profil trenerów, jacy dawali awanse w ligach porównywalnych do polskiej: chorwackiej, czeskiej, słowackiej, serbskiej, austriackiej i szwajcarskiej. Okazuje się, że skuteczny w walce o puchary trener musi pochodzić ze wspólnego kręgu kulturowego i językowego w stosunku do klubu, jaki reprezentuje. Na czynnik kultury i języka wskazywał też prezes PZPN-u Zbigniew Boniek, gdy najpierw losy reprezentacji Polski powierzał Adamowi Nawałce, a później Jerzemu Brzęczkowi. Z badania ESA okazuje się, że czeskie i słowackie kluby do europejskich pucharów awansowały jedynie z czeskimi, bądź słowackimi szkoleniowcami. Podobnie było na Bałkanach, w które, na potrzeby opracowania, wliczono też Słowenię. Identycznie sytuacja wyglądała w klubach szwajcarskich i austriackich, które na podbój Europy prowadzili rodzimi szkoleniowcy, bądź importowani z bliskich kulturowo i językowo Niemiec, czy Holandii. Jedyny wyjątek stanowił Oscar Garcia, który zrobił sukces z Red Bullem Salzburg, ale już wcześniej był renomowanym szkoleniowcem, z doświadczeniem m.in. z Barcelony U-19, Maccabi Tel-Awiw, czy Brighton.