Legia zgodnie z przewidywaniami dość pewnie zmierza po kolejny tytuł mistrza kraju. Zespół trenera Czesława Michniewicza ma już siedem punktów przewagi nad Pogonią Szczecin, która doznała trzech porażek z rzędu, oraz Rakowem Częstochowa, który z kolei zaczął tę rundę od trzech przegranych. Stołeczna drużyna natomiast też może nie zachwyca, ale poza wpadką na inaugurację piłkarskiej wiosny w Bielsku-Białej później punkty straciła tylko remisując w Białymstoku z Jagiellonią. Wobec słabszej postawy najgroźniejszych rywali odskoczyła na dość bezpieczny dystans. W sobotę czeka jednak faworyta trudne zadanie, gdyż Warta na wiosnę zaskakuje i imponuje efektywnością. Piłkarze trenera Piotra Tworka doznali tylko jednej porażki, tracąc gola na 1-2 w derbach Poznania z Lechem już w doliczonym przez sędziego czasie gry. W pozostałych pięciu występach ligowych pozwolili sobie strzelić tylko jedną bramkę i odnieśli cztery zwycięstwa, w tym w Gliwicach nad coraz lepiej spisującym się Piastem, a zremisowali w Gdańsku z Lechią, która w ostatnich tygodniach nie przegrywa. "Drużyna nabiera pewności siebie, doświadczenia i przede wszystkim czuje swoją wartość. Dzięki temu gra się zdecydowanie łatwiej. Jestem przekonany, że z każdym treningiem i meczem zespół będzie wyglądał coraz lepiej. Liczę, że w kolejnych spotkaniach będzie jeszcze coś dokładać do ofensywy, żeby swoją grą cieszyć kibiców" - powiedział Tworek po ostatnim zwycięstwie nad Wisłą Płock 2-0. "Wartością dodaną" do ofensywy Warty może być Makana Baku. Niemiecki piłkarz kongijskiego pochodzenia, który został wypożyczony z drugoligowego Holstein Kiel, już zdążył zabłysnąć, strzelając dwa gole "Nafciarzom". Gra szybko, nieszablonowo i na pewno dzięki niemu poznaniacy będą groźniejsi w ataku. Emocji nie powinno zabraknąć też w spotkaniu Lecha z Piastem. "Kolejorz" wygrał trzy poprzednie mecze, a ekipa trenera Waldemara Fornalika też spisuje się co najmniej nieźle. Oba zespoły pną się w górę tabeli, ale strata do czołowej trójki jeszcze jest znacząca. A miejsce na podium w przypadku poznaniaków to jedyna szansa na występy w Europie w kolejnym sezonie, bo gliwiczanie wciąż są też w grze o Puchar Polski. Kto w niedzielę przegra, będzie raczej mógł zapomnieć o wysokiej lokacie na koniec sezonu. Duże znaczenie dla układu dolnych rejonów tabeli będzie miał kończący 21. serię poniedziałkowy pojedynek w Mielcu, gdzie ostatnia Stal podejmie przedostatnie Podbeskidzie. Zespoły dzielą dwa punkty i w przypadku pierwszej na wiosnę wygranej dwukrotnych mistrzów kraju przeskoczą oni "Górali". O sukces ekipie trenera Leszka Ojrzyńskiego nie będzie jednak łatwo, bo choć jest ona chwalona za grę, to razi nieskutecznością. W tej rundzie trzy razy zremisowała w Mielcu, a z dwóch wyjazdów nie przywiozła ani jednego punktu, choć prowadziła i w Zabrzu, i w Gliwicach, by przegrać 1-2. Z kolei bielszczanie w tym roku to zupełnie inna drużyna niż jesienią i w sześciu występach podwoiła dorobek punktowy z wcześniejszych 14. W ostatnich dziewięciu potyczkach tych zespołów nie odnotowano remisu, a po sześciu wygranych gości, trzy kolejne zakończyły się zwycięstwem gospodarzy.