"Mam dość. Facet demoluje od lat organizację sędziowską i nikt nie może nic z tym zrobić?" - napisał Borski na swoim koncie na Facebooku o przewodniczącym Kolegium Sędziów PZPN. Czarę goryczy dla byłego już obserwatora sędziów przelała sytuacja z meczu Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok (0-2), w której sędzia Daniel Stefański po skorzystaniu z systemu VAR nie uznał bramki Przemysława Frankowskiego. Problem w tym, że z VAR-u skorzystał już po wznowieniu gry, a więc wbrew obowiązującym przepisom. Zgodnie z nimi wideoweryfikacji można dokonać jedynie w bezpośredniej przerwie po akcji, a więc w tym wypadku wyłącznie przed wznowieniem gry od środka. Szczęśliwie błąd nie wypaczył wyniku spotkania, wygranego i tak przez "Jagę". Zdaniem Borskiego była to kolejna sytuacja, w której Przesmycki przymyka oko na naginanie boiskowych przepisów. Ponadto Borski, który jest także Przewodniczącym Kolegium Sędziów Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej, wystawił przeciw Przesmyckiego całą gamę zarzutów - od "totalnego bałaganu w organizacji sędziowskiej", przez pozbywanie się niewygodnych dla niego ludzi (podając przykład Dawida Piaseckiego), aż po "zapaść" wśród sędziów I i II ligi. "Z bólem serca; wiem, że zapłacę za to rachunek, bo zemsta z tamtej strony w jest nieunikniona, ale muszę zrezygnować ze współpracy z Panem Przesmyckim. Zrezygnowałem już raz z firmowania tej jawnej samowolki, czyli z Komisji Szkoleniowej Kolegium Sędziów PZPN" - napisał Borski, który postanowił też zrezygnować z udziału w kursie obserwatorów."Mam dość. Facet demoluje od lat organizację sędziowską i nikt nie może nic z tym zrobić?" - dziwi się Borski.Borski wytknął szefowi sędziów siedem grzechów głównych. 1. Pozbycie sędziego Dawida Piaseckiego, do czego doszło w 2012 r. 2. Wprowadzenie nieprzygotowanych sędziów bramkowych, co nastąpiło w 2013 r., a błędna ich praca wypaczyła wyniki meczów Wisła - Legia i Wisła - Podbeskidzie. 3. Wprowadzenie odmiennej niż zalecenia światowe, interpretacji zagrania ręką, wobec którego inny wślizg niż z rękoma przy ciele (de facto niemożliwy do wykonania) grozi rzutem karnym, 4. Kończenie meczu równo z upływem doliczonego czasu, co wywołuje pretensje, gdy arbitrzy przerywają groźną akcję, 5. Rozdysponowanie pieniędzmi Koleżeńskiego Funduszu Sędziowskiego, dotychczas zgromadzone środki znalazły się na koncie fundacji; 6. Po wprowadzeniu VAR-u sędziowie są przepracowani, niektórzy mają trzy mecze w cztery dni; 7. Doprowadzenie do "zapaści" wśród sędziów I i II ligi. Którzy zarabiają ledwie 10 procent tego, co arbitrzy z Ekstraklasy.Marcin Borski był arbitrem ligowym w latach 1999-2016. Poprowadził 245 meczów Ekstraklasy, był także sędzią technicznym podczas Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie. By usłyszeć odpowiedź na stawiane mu zarzuty, zadzwoniliśmy do zaatakowanego Zbigniewa Przesmyckiego. Odebrał, ale nie był skory komentować wpisu Borskiego. - Nie mam nic do powiedzenia na temat wpisu pana Borskiego, szkoda mi czasu. W ogóle mnie on nie interesuje. Jakie zarzuty może stawiać mi pan Borski? Całe środowisko piłkarskie dobrze wie, jak od środka wygląda ta sprawa - powiedział jedynie. Wojciech Górski Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy