Damian Gołąb: Jagiellonia jest blisko gry w grupie mistrzowskiej, szanse Korony Kielce są iluzoryczne. W ostatniej kolejce o dwa miejsca w ósemce powalczą więc głównie Pogoń Szczecin, Lech Poznań i Wisła Kraków. Kto pana zdaniem będzie musiał obejść się smakiem? Maciej Murawski, były reprezentant Polski, dziś ekspert Canal+: To jest nasza Ekstraklasa i dosłownie wszystko jest możliwe. Jagiellonia grała jednak we wtorek w Pucharze Polski, a w naszych realiach to jednak obciążenie. Nie mamy klubów, które mają tak szerokie kadry, by wystawić dwie równorzędne jedenastki. A przecież poprzedni tydzień też był dla klubów bardzo ciężki, grały w lidze w środku tygodnia. Do tego po awansie do finału PP była pewnie euforia i piłkarze z Białegostoku nie położyli się spać o godz. 20. Lech może mieć więc w tym meczu delikatną przewagę. Bardzo prawdopodobne, że wygra. Wisła zagra w Lubinie z Zagłębiem, które jest już pewne awansu. - Zagłębie jest w komfortowej sytuacji, ale to nie znaczy, że położy się przed Wisłą. Nie wiem, czy na ten mecz do składu krakowian wróci Kuba Błaszczykowski. A to zawodnik, który ostatnio był już w takiej formie, że robił różnicę na boisku. Zagłębie ma już pewny awans i może trener uzna, że w takim meczu warto dać szansę kilku młodym zawodnikom? A ci mogą sobie nie poradzić z Wisłą. Nie sądzę jednak, że lubinianie potraktują ten mecz luźniej niż zwykle. Najtrudniej będzie więc mieć Pogoń? Szczecinianie jadą do Warszawy na mecz z Legią. - Legia musi gonić Lechię Gdańsk i nie może sobie pozwolić na porażki ani straty punktów. Pogoni będzie bardzo trudno o punkty. Wydaje się więc, że to Lech ma największe szanse na ósemkę, a o ostatnie miejsce będą musiały drżeć Wisła i Pogoń. Pogoń zbiera pochwały, wielu ekspertów docenia pracę trenera Kosty Runjaicia. Ale w tabeli ostatnio nie wygląda to tak różowo, drużyna od trzech meczów nie wygrała. Gdzie tkwi jej problem? - Pogoń złapała lekki kryzys. Cierpi przez kontuzję Sebastiana Walukiewicza, który jest ważny dla jej sposobu gry. Tak dobrze wyprowadza piłkę i rozgrywa, że bez niego robi się dużo trudniej. Gdy jest w dobrej formie, zespół czuje się, jakby miał o jednego zawodnika na boisku więcej. Trener Runjaić nie jest jednak chwalony za ostatnie 3-4 mecze, a za to, jak wyprowadził Pogoń z kryzysu. Przecież po ośmiu kolejkach Pogoń i Cracovia miały po trzy punkty. A Michałowi Probierzowi i Koście Runjaiciowi udało się zrobić coś niezwykłego. Po ośmiu meczach nikt w Krakowie i Szczecinie nie zakładał, że znajdą się w ósemce. Potrafili jednak wyjść z kryzysu i grać fajny, atrakcyjny futbol. Podobny ostatnio znów prezentuje też Wisła. Obok Pogoni to jeden z nielicznych klubów, które w tym sezonie nie zwolniły jeszcze trenera. Jak pan ocenia to, w Krakowie robi Maciej Stolarczyk? Zimą stracił kilku ważnych piłkarzy, a udało mu się poukładać ofensywę. - Trener Stolarczyk nie boi się podejmować ryzyka. Chce, by jego zespół grał ofensywnie, nawet gdy to niebezpieczne i naraża na kontrataki. Idzie swoją drogą. Trzeba się cieszyć, że są trenerzy, którzy potrafią wyegzekwować od zawodników taki sposób gry. Wielu chciałoby grać ofensywnie, ale to nie takie łatwe. Wielu połamało sobie na tym zęby. Gra w ataku pozycyjnym to najtrudniejszy element w piłce. Zmusza do odkrycia się, przesunięcia większej liczby zawodników do przodu. Jeśli nie robisz tego dobrze, najczęściej przegrywasz. A przegrany trener to trener zwolniony. Stolarczykowi grając w taki sposób udało się jednak utrzymać posadę. Były słabsze momenty, np. na początku roku. To wynikało jednak z rozbratu z piłką nowych zawodników. Kuba Błaszczykowski nie grał za dużo w Wolfsburgu, Sławek Peszko był odstawiony w Lechii. Koła zamachowe na bokach musiały więc złapać rytm meczowy. Najważniejsze, że doszli do formy. Wisłę przyjemnie oglądać, bez względu na to, czy się jej kibicuje, czy nie. Daje frajdę, a nie ze wszystkimi polskimi zespołami tak jest.