Ten rok i sezon piłkarski są inne niż wszystkie wcześniejsze. Wszystko oczywiście z racji postawionego na głowie kalendarza z powodu mistrzostw świata w Katarze, które rozegrane zostaną w dniach 21 listopada - 18 grudnia 2022 r. Najsilniejsze europejskie ligi (Premier League, Bundesliga, Serie A, La Liga) zarządziły przerwę w rozgrywkach tydzień temu. Ekstraklasa, jak często się zdarza poszła w awangardzie postępu i postanowiła przełożyć spotkanie z lipca na dosłownie chwilę przed katarskim mundialem. Mecz 2. kolejki został przełożony na prośbę Lechii Gdańsk, która wówczas w lipcu grała w eliminacjach Ligi Konferencji i miała ważniejsze rzeczy niż ligowe granie z Górnikiem Zabrze. Efektem jest dość interesująco wyglądający polski jedynak ligowy w otoczeniu towarzyskich meczów finalistów mistrzostw świata. Do tej pory reprezentacja Polski wystąpiła na mistrzostwach świata osiem razy - w latach 1938, 1974, 1978, 1982, 1986, 2002, 2006 i 2018. Każdy z tych turniejów był rozgrywany w miesiącach letnich, dlatego ligowe granie w Polsce kończyło się na kilka tygodni przed rozpoczęciem mistrzostw, mimo że w XXI wieku zdecydowana większość zawodników grała poza granicami naszego kraju. Wyjątkiem był rok 1974, gdy ligowcy przerwali zmagania w połowie maja, na trzy kolejki przed końcem rozgrywek, by wrócić do nich pod koniec lipca i rozstrzygnąć losy tytułu mistrzowskiego. Ostatni mecz Ekstraklasy. Lechia Gdańsk zagra z Górnikiem Zabrze Osobny zupełnie przypadek stanowi rok 1938, gdy rozgrywki toczyły się w systemie wiosna-jesień. Wówczas ligę zawieszono dosłownie na dwa tygodnie. 26 maja 1938 r. Ernest Wilimowski strzelił dwie bramki dla Ruchu Hajduki Wielkie w wygranych 3-2 derbach z AKS Chorzów, by podwoić ten dorobek i trafić cztery razy 10 dni później - 5 czerwca w legendarnym meczu z Brazylią na mistrzostwach świata w Strasbourgu - przegrana 5-6. Na marginesie, Leszek Jarosz w wybitnej "Historii Mundiali" zasiewa wątpliwości czy była to "kareta" "Eziego", czy tylko hat-trick - możliwe, że piątą bramkę dla Polski zdobył Fryderyk Szerfke (Fritz Scherfke). Liga wróciła tydzień później, 12 czerwca Ruch uległ we Lwowie Pogoni 1-3. Ernest Wilimowski był geniuszem, którego karierę brutalnie przerwał wybuch II wojny światowej. Dla Ślązaków, żyjących na polsko-niemieckim pograniczu, wojna często oznaczała bicie się przeciw braciom i sąsiadom, wojenne losy Wilimowskiego są powikłane i nie do końca odkryte. Ze Śląskiem nierozerwalnie związany jest również Lukas (Łukasz) Podolski, który dziś w Gdańsku zagra w barwach Górnika Zabrze. "Poldi" zapewne spotka gdańszczanina Dariusza Michalczewskiego - doskonały pięściarz walczył przed laty w barwach Niemiec, a dziś jego syn (też Dariusz) z powodzeniem gra dla Akademii Lechii. Występ Podolskiego będzie największym mundialowym akcentem ligowych ostatków w Gdańsku, bo przecież nie dalej jak osiem i pół roku temu zawodnik był kluczowym graczem reprezentacji Niemiec, która w Brazylii wygrała Puchar Świata. Oczywiście nie jest to pierwszy raz, gdy na bursztynowym stadionie występują mistrzowie świata. Starczy cofnąć się pamięcią do początków gdańskiego obiektu - na mistrzostwach Europy 2012 r. na "Bursztynku" trzykrotnie grał urzędujący wówczas mistrz świata z RPA w 2010 r. - Hiszpania, z Andresem Iniestą, Xavim, Fernando Torresem i Davidem Villą w składzie. W tamtym, południowoafrykańskim mundialu brał udział również bramkarz Lechii Dusan Kuciak, który był w kadrze Słowacji, ale nie wystąpił na boisku. Kuciaka będzie się dziś starał oszukać wspomniany wyżej Podolski. Wynik meczu w Gdańsku zależy m.in. od tego jaki Górnik wyjdzie na boisko - czy ten, który gromił ligowych potentatów - Widzewa Łódź i Pogoń Szczecin, czy ten który odpadł w Pucharze Polski w meczu z II-ligowym KKS Kalisz. Dla piłkarzy Lechii Gdańsk, którzy nie zimowali w strefie spadkowej od 1984 r. obok bezcennych ligowych punktów, stawką meczu z Górnikiem będą dłuższe urlopy. Jak poinformowało wczoraj Radio Gdańsk, brak wygranej ze Ślązakami będzie skutkował koniecznością treningów do 20 zamiast 2 grudnia. Z pewnością przedświąteczne treningi będą przebiegały w doskonałej atmosferze, jeśli Lechia wyląduje w strefie spadkowej. Maciej Słomiński, INTERIA