W nowym sezonie ekstraklasy w każdej drużynie będzie musiał występować przynajmniej jeden młodzieżowiec, czyli piłkarz urodzony co najwyżej w 1998 roku. Z kolei w niższych klasach taki zawodnik musi być o rok młodszy. - Zawsze byłem zdecydowanym orędownikiem wprowadzenia takiego rozwiązania w ekstraklasie. To świetny pomysł, który ma podwójną zaletę. Z jednej strony nakazuje wystawić młodego chłopaka do pierwszego składu, a ponadto wymusza na klubach szersze spojrzenie na całe szkolenie i na to, co się dzieje z młodzieżą - powiedział Globisz. Były trener juniorskich reprezentacji Polski - pod jego wodzą "Biało-Czerwoni" zostali w 2001 roku w Finlandii mistrzami Europy do lat 18 - nie ukrywa, że młodzi zawodnicy i wychowankowie często są traktowani w klubach po macoszemu. - Co najmniej jeden młodzieżowiec musi grać, ale dla pewności w szerokiej kadrze powinno ich być minimum pięciu. Zatem zacznie się szukanie, zwiększy się zainteresowanie i tacy piłkarze nie będą już znajdowali się w klubie na drugim planie - zauważył. Można jednak dostrzec pewne wady tego przepisu. O ile wcześniej kluby ekstraklasy nie musiały zgłosić żadnego młodego zawodnika i często wypożyczali ich do niższych lig, aby się ograli i nabierali doświadczenia, to teraz powinny mieć w kadrze takich piłkarzy, niejako na zapas, na wypadek kontuzji bądź kartek. Będą oni przez długi czas "zamrożeni" i wejdą do gry w przypadku przymusowej absencji podstawowego młodzieżowca. - W takich sytuacjach nie ma złotego środka ani idealnego rozwiązania. Zawsze jest coś za coś, ale wszystko można jakoś poukładać. Natomiast jeśli jakiś zespół będzie miał problemy z młodzieżowcami, którzy nie będą prezentować odpowiedniego poziomu, czyli zaczną osłabiać drużynę, to jest ewidentny sygnał, że w tym klubie kuleje praca z młodzieżą. Ten przepis nie tylko nakaże przyjrzeć się kadrom zespołów juniorskich, ale zmusi także do zwrócenia uwagi na to, w jakich warunkach one trenują i grają, choćby, czy mają do dyspozycji trawiaste boiska - tłumaczył. Na drużyny, które w szerszym zakresie niż nakazują przepisy stawiają na młodzież, czeka dodatkowa premia przewidziana w obowiązującym od 2016 roku Pro Junior System. W maju zarząd PZPN podniósł pulę nagród z 18 do 22,1 mln złotych, na czym zyskała ekstraklasa, która zamiast czterech dostanie w sumie do podziału pomiędzy pięć czołowych klubów w tej klasyfikacji 8,1 mln - odpowiednio 3, 2, 1,5, 1 i 0,6 mln. Siedem klubów pierwszej i drugiej ligi podzieli pomiędzy siebie odpowiednio sześć i cztery miliony, a najlepsze otrzymają 1,6 oraz 1,1 mln. Cztery miliony zarezerwowano także dla trzeciej ligi, a triumfator tej klasyfikacji w każdej z czterech grup wzbogaci się o 400 tys. zł. We wszystkich klasach warunkiem otrzymania premii jest uniknięcie spadku, nie można też wycofać się z rozgrywek. - To też dobry ruch, który promuje szkolenie, zachęca do wystawiania młodzieżowców i podkreśla wagę tego problemu. Poza tym dla wielu klubów, zwłaszcza z niższych lig, taka nagroda stanowi znaczącą część budżetu, którą znowu można przeznaczyć na zespoły juniorskie. I będzie ona napędzać szkolenie - podsumował Globisz. Marcin Domański Czytaj więcej przed startem nowego sezonu Ekstraklasy <a href="https://sport.interia.pl/klub-lechia-gdansk/news-piotr-stokowiec-wprowadzanie-mlodych-pilkarzy-to-jedyna-slus,nId,3103466" target="_blank">Trener Stokowiec: To jedyna słuszna droga dla naszej piłki</a> <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news-ekstraklasa-inauguracja-sezonu-innego-niz-poprzednie,nId,3103669" target="_blank">Dlaczego to jest sezon inny niż wszystkie</a>