Zobacz zapis relacji z meczu Cracovia - Ruch Chorzów Relacja z meczu Cracovia - Ruch dla urządzeń mobilnych Trener Wojciech Stawowy tym zwycięstwem rozwiał czarne chmury, jakie zbierały się nad jego głową. W kuluarach mówiło się nawet, że w razie porażki może go zastąpić Tomasz Hajto. Hajto był na meczu, ale - by uniknąć plotek - nie siadał nawet w boksie VIP Cracovii, choć miał do niego zaproszenie. Od początku gospodarze prezentowali futbol plażowy, oparty na rozgrywaniu na stojąco. Zadufani we własnej tiki-tace podopieczni Wojciecha Stawowego tracili piłkę raz za razem, w strefach, w których w profesjonalnym futbolu grozi to utratą gola. Przez chwilę ta zabawa uchodziła na sucho, bo Krzysztof Pilarz jakimś cudem obronił strzał z bliskiej odległości Grzegorza Kuświka. Kolejna strata oznaczała już zabójczą kontrę zakończoną golem. Adam Marciniak nie zdołał przeciąć prostopadłego podania, więc Pavel Szultes z prawej strony idealnie obsłużył Marka Zieńczuka, który technicznym strzałem w lewy róg nie dał szans Pilarzowi. "Niebiescy" ustawili ciasny blok złożony z pięciu piłkarzy na środku murawy, gospodarze sporadycznie uruchamiali skrzydła. Gdy udało im się przedrzeć środkiem, Bartłomiej Dudzic przegrał pojedynek z Krzysztofem Kamińskim (31. min). Ciekawie pod bramką Ruchu było jeszcze w końcówce I części gry. Po podaniu z rzutu wolnego Milosza Kosanovicia głową próbował strzelać Vladimir Bojlević, ale nie udało mu się skierować piłki do siatki. Na drugą połowę trener Stawowy ustawił zespół jeszcze bardziej ofensywnie. Za odpowiadającego za przerywanie akcji rywali Sławomira Szeligę pojawił się ofensywnie usposobiony Saidi Ntibazonkiza. "Pasy" próbowały wreszcie grać z wykorzystaniem całej szerokości boiska, by przedostać się pod bramkę Ruchu. Od 56. min powinno być 1-1, lecz Mateusz Żytko nie trafił na pustą bramkę po podaniu Marciniaka. Trudno było o lepszą pozycję strzelecką! Trener Stawowy poszedł na całość i jeszcze przed upływem godziny wykorzystał limit zmian, posyłając do boju Dawida Nowaka. W ten sposób wszystkie armaty Stawowego były już na placu. Chorzowianie nie ograniczali się tylko do obrony. W 54. min błyskawiczna kontra Bartłomieja Babiarza mogła przynieść im drugiego gola, lecz młody pomocnik zamiast strzelać z 10 m, podawał i to niedokładnie. "Pasy" pokazały piorunującą końcówkę, w której Dawid Nowak przypomniał, że jest lisem pola karnego! Przy pierwszym golu Saidi Ntibazonkiza dostał wreszcie podanie, będąc w pełnym biegu, dzięki czemu łatwo uwolnił się spod opieki, strzelił na bramkę, a z dobitką do pustej bramki popędził właśnie Nowak. Zaledwie dwie minuty później, po akcji Edgara Bernhardta i strzale Sebastiana Stebleckiego, były snajper Bełchatowa był we właściwym miejscu i wpakował futbolówkę do siatki, po czym stadion oszalał, za wyjątkiem groźnej grupy 800 fanów "Niebieskich". W 87. min Saidi mógł strzelić na 3-1, przegrał jednak pojedynek z Kamińskim i to się mogło zemścić, ale w 90. min Janoszka główkował nad poprzeczką! Cracovia, w przekroju całego meczu, za wyjątkiem ospałego, pełnego błędów początku, była drużyną lepszą i wygrała zasłużenie. Ekipa Jacka Zielińskiego za bardzo koncentrowała się nad obroną skromnego 1-0 i to się na niej zemściło. Statystyka strzałów dowodzi miażdżącej przewagi gospodarzy (19-6, a w celnych - 10-2). Autor: Michał Białoński Cracovia - Ruch Chorzów 2-1 (0-1) Bramki: 0-1 Marek Zieńczuk (13. asysta Szultes), 1-1 Dawid Nowak (81. asysta Ntibazonkiza), 2-1 Dawid Nowak (83. asysta Steblecki). Sędzia: Jarosław Rynkiewicz. Widzów: 9153. Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, tabela. NA ŻYWO