Chronologicznie wypadałoby zacząć od Mladenovicia, czołowego obrońcy Legii i reprezentanta Serbii, który haniebnie zachował się przy okazji finału Pucharu Polski. Przypomnijmy, że po konkursie rzutów karnych, w których Legia okazała się lepsza od Rakowa, to między innymi właśnie Mladenović znalazł się w centrum wydarzeń. Uderzył łącznie trzech piłkarzy Rakowa. Kara była nieodzowna i Komisja Dyscyplinarna PZPN odpowiednio potraktowała Serba. Został zdyskwalifikowany na trzy miesiące w rozgrywkach ligowych i pucharowych oraz nałożono na niego grzywnę w kwocie 120 tysięcy złotych. Dziekanowski bezwzględny dla Mladenovicia i Gutkovskisa. Dostało się Legii i Rakowowi Z kolei ordynarność w najczystszej postaci zafundował wszystkim Vladislavs Gutkovskis, napastnik Rakowa Częstochowa. Łotysz zapomniał się podczas mistrzowskiej fety swojego zespołu i knajackim językiem, przez megafon, zakomunikował wszem i wobec, co myśli o prezydencie miasta Częstochowa. Obaj sportowcy wprawdzie przeprosili za swoje skandaliczne zachowania, ale zdaniem Dariusza Dziekanowskiego to nie kończy sprawy. - W najgorszych koszmarach nie śniło mi się, że radość z tych triumfów odbędzie się w tak mało kulturalny sposób - napisał 63-krotny reprezentant Polski, wpierw przypominając awanturę na Narodowym, a następnie "popis chamstwa podopiecznych Marka Papszuna", zwłaszcza wspomnianego Gutkovskisa. Była sława Legii nie może pojąć, dlaczego o reperkusje nie zadbali także pracodawcy wymienionej wyżej dwójki zawodników. - Same przeprosiny nie zmywają plamy, jaką obaj dali. (...) Dziwię się, że ani w jednym, ani w drugim przypadku w sposób zdecydowany nie zareagowały władze klubów. Tego typu zachowania narażają na szwank reputację nie tylko piłkarzy, ale właśnie reprezentowanych przez nich klubów i powinny zostać mocno potępione. To smutne, że przez tych kilka ostatnich tygodni Raków pokazał swoją znacznie brzydszą stronę twarzy - skonstatował Dziekanowski.