Od pierwszej minuty to Zagłębie przejęło inicjatywę, lecz strzały Tomasza Pieńki, Kacpra Chodyny czy Damiana Dąbrowskiego nie sprawiły, że Mateusz Kochalski musiał wyciągać futbolówkę z siatki. W 25. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego świetnie w polu karnym odnalazł się Aleks Ławniczak, ale trybuny tylko jęknęły z zawodu, bo piłka trafiła w poprzeczkę, a Bartosz Kopacz nie zdążył jej dobić. Niebawem Kochalski znalazł się w opałach, ale wyszedł z nich koncertowo. Defensywa Stali pozwoliła kolejno na wrzutkę Chodyny, strzał Dawida Kurminowskiego i dobitkę Marko Poletanovicia, ale 23-letni bramkarz nie dał się pokonać. Przyjezdni próbowali "odgryzać" się pojedynczymi atakami, ale po pierwszej połowie statystyki mówiły jasno o tym, kto mimo remisu 0:0 jest bliżej potencjalnego wyjścia na prowadzenie. Podopieczni Waldemara Fornalika "prowadzili" 11:4 w uderzeniach, a 5:1 w strzałach celnych. Zagłębie Lubin i Stal Mielec otworzyły 25. kolejkę PKO Ekstraklasy W pierwszych fragmentach drugiej odsłony gry tempo nieco spadło, a sytuacje nie były tak klarowne jak ta autorstwa Ławniczaka. Po 80. minucie lubinianie podkręcili tempo. Groźne dośrodkowanie zanotował Mateusz Wdowiak, który wszedł z ławki rezerwowych, ale nie znalazł żadnego adresata. Po chwili mógł sam strzelić gola, ale chybił celu. Dość nieoczekiwanie w 87. minucie to Stal mogła uciszyć stadion. Krzysztof Wołkowicz popisał się świetnym wolejem z ok. 20 metrów, ale obił poprzeczkę. W ostatnich sekundach ponownie to Zagłębie chciało przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wobec gęsto zastawionej obrony mielczan musieli próbować bardziej bezpośredniej gry. Kurminowski został jednak zablokowany przez Bena Esselinka. Nic więcej się na murawie już nie wydarzyło, kibice nie zobaczyli ani jednej bramki. Dla gospodarzy było to trzecie czyste konto z rzędu. Remis nie zmienia pozycji obu zespołów - obie wciąż zamykają pierwszą połowę tabeli PKO Ekstraklasy. Stal pozostaje ósma, a Zagłębie dziewiąte.