Ledwie dwie kolejki wstecz wydawało się, że Górnik Zabrze przypuścił szturm nie tylko na miejsce premiowane grą w Europie, ale od razu na tytuł mistrza Polski. Pogrom na obiekcie Cracovii (0-5) i domowy remis ze Stalą Mielec (1-1, bramka stracona w samej końcówce) mocno taką wizję zredukowały. Ekipa Jana Urbana zachowała jednak realne szanse na ligowe podium. Matematyka była prosta - wygrana z Puszczą Niepołomice oznaczała awans na trzecie miejsce w tabeli. Należało więc zrewanżować się rywalowi za jesienną porażkę 1-2. Z góry jednak było wiadomo, że starcie z zespołem Tomasza Tułacza nie będzie spacerem. Komisja Ligi nie miała litości. Dotkliwa kara dla Lecha Poznań Górnik gra w osłabieniu i... wychodzi na prowadzenie. Kapralik wykonuje egzekucję Zabrzanie szybko osiągnęli optyczną przewagę, ale otrzymali niespodziewany cios w 19. minucie. Za bezmyślny faul w środku pola na Wojciechu Hajdzie czerwoną kartką ukarany został Dani Pacheco. Sytuacja gospodarzy mocno się skomplikowała. Mierzyli się bowiem z drużyną, którą w ostatnich 10 potyczkach traciła nie więcej niż jednego gola. I tym razem również - mimo gry w przewadze - Puszcza bramkę zainkasowała. Była 36. minuta, gdy Lukas Podolski idealnie obsłużył podaniem Adriana Kapralika, a ten precyzyjnym strzałem z 15 metrów umieścił piłkę w górnym roku bramki Oliwiera Zycha. Arka Gdynia płynie do Ekstraklasy. Były właściciel wylał fundamenty Szkoleniowiec gości zdecydował się w przerwie na trzy zmiany. Dokonane przez niego roszady nie przyniosły jednak pożądanego efektu. Trudno było dostrzec, że jedna z drużyn biega po murawie w dziesięciu. Po kwadransie wyrównanej gry przed doskonałą szansą na podwyższenie prowadzenia stanął Kapralik. Po indywidualnej szarży znalazł się oko w oko z golkiperem Puszczy i wydawało się, że musi paść druga bramka. Zych popisowo wygarnął jednak rywalowi futbolówkę spod nóg. Wkrótce potem arbiter przerwał spotkanie na blisko 10 minut z powodu zadymienia boiska. Na trybunach płonęły race. Górnik rozgrywał ostatni mecz przy Roosevelta w sezonie 2023/24. Po wznowieniu gry śmielej zaczęli sobie poczynać niepołomiczanie, wciąż niepewni utrzymania w elicie. I dopięli swego w 79. minucie. Po krótkim rozegraniu kornera centrę wykończył strzałem głową wprowadzony z ławki Jakub Bartosz. Piłka wpadła do bramki lobem, zatrzymując się na bocznej siatce. To było jedyne celne uderzenie Puszczy tego dnia. W ostatni minutach z boiska wyrzucony został Thiago, wyrównując tym samym siły na murawie. Była to kara za uderzenie łokciem w twarz Erika Janży, który chwilę wcześniej zmarnował "piłkę meczowa". Wykluczenie nie wpłynęło jednak na korektę rezultatu. Górnik traci punkty w trzecim meczu z rzędu - zamiast dziewięciu "oczek" na koncie sięgnął ledwie po dwa. Szturm na Europę gwałtownie wyhamował.