Trudno powiedzieć, aby była to porażka przypadkowa czy wyjątkowo niezasłużona. Szczecinianie oddali co prawda więcej strzałów, ale tylko jeden był celny. To statystyka, która absolutnie nie przystoi zespołowi aspirującemu do walki o najwyższe ligowe cele. - Być może mogliśmy wyrównać, ale tak nie funkcjonuje piłka nożna. Musimy sami się zmierzyć z tym meczem. Kolejny gramy u siebie i zagramy z pełnym zaangażowaniem, aby go wygrać - komentował podczas pomeczowej konferencji prasowej trener Kosta Runjaic. Pogoń Szczecin zakończyła serię bez porażek Seria ligowych meczów bez porażki trwała od połowy sierpnia. Po raz ostatni szczecinianie opuszczali murawę na tarczy 15. dnia tego miesiąca. Wtedy lepsi okazali się od nich zawodnicy Zagłębia Lubin. W kolejnych sześciu spotkaniach Portowcy nie znaleźli natomiast pogromcy. I choć na papierze seria ta wygląda dobrze, to trzeba zauważyć, że aż trzy z tych spotkań zakończyły się remisami. Wiele z nich frustrowało zresztą kibiców chyba nawet bardziej niż porażki. Z Lechem Pogoń straciła prowadzenie w 93. minucie. Z Radomiakiem - w 90. Z Cracovią - w 78. Nastroje w Szczecinie dalekie były od optymalnych. Seria bez porażek nie była więc dostrzegana ani specjalnie promowana przez trenera, piłkarzy czy media klubowe. Atmosfera wokół zespołu polepszyła się tuż przed przerwą na mecze reprezentacji. Wszystko za sprawą dwóch kolejnych zwycięstw - najpierw 1-0 z Wisłą Kraków, a później aż 4-1 z Górnikiem Łęczna. Fani mieli nadzieję, że ich ulubieńcy pójdą za ciosem. Różnice punktowe w czubie tabeli były niewielkie i przed 11. kolejką Portowcy mieli teoretyczną szansę nawet na objęcie prowadzenia. Po zakończeniu tej serii gier wiemy już, że wyniki innych spotkań nie pozwoliłyby na to. Niemniej jednak wygrana pozwoliłaby zachować bezpośredni kontakt z najlepszymi. Porażka sprawiła zaś, że w tej chwili szczecinianie są na czwartej pozycji i do liderującej Lechii tracą pięć punktów. Pogoń Szczecin. Trudny kalendarz zespołu Październikowo-listopadowy terminarz nie sprzyja odrabianiu strat. Przed Portowcami bardzo wymagające spotkania. Za tydzień zagrają z siódmą w tabeli Jagiellonią, ale później czekają ich potyczki już tylko ze ścisłą czołówką i urzędującym Mistrzem Polski. To właśnie do Warszawy szczecinianie wybiorą się 31 października. W zeszłym sezonie wyjazdowa potyczka z Legią (3 kwietnia, porażka 2-4) wybiła Portowcom z głów wszelkie marzenia o tytule. Tym razem mecz nie będzie decydujący, bo czasu do końca rozgrywek pozostało jeszcze wiele. Porażka znacznie ochłodzi jednak entuzjazm w zespole. Zwłaszcza że tydzień później ekipę Runjaica czeka kolejny trudy wyjazd - do wicemistrza z Częstochowy. Po listopadowej przerwie na mecze międzypaństwowe szczecinianie zagrają jeszcze ze Śląskiem Wrocław i na koniec miesiąca z Lechią Gdańsk. Te cztery mecze zapewne zdefiniują cele zespołu na resztę sezonu. Zdobycie siedmiu lub więcej punktów pozwoli realnie myśleć o pucharach. Dziewięć lub więcej oczek znów napompowałoby balon oczekiwań u spragnionych jakiegokolwiek sukcesu szczecińskich kibiców. Z kolei wynik punktowy w okolicach trzech, czterech lub mniej sprawi, że koniec rundy będzie okresem gorących dyskusji o sensie dalszej pracy Kosty Runjaica. Liga mówi: "sprawdzam". Jakub Żelepień