- Włożyliśmy w ten mecz mnóstwo zaangażowania i walki, dzięki czemu wygraliśmy, choć w najmniejszych z możliwych rozmiarach. 3:0 to był najmniejszy wymiar kary dla naszych rywali - powiedział Dudka. - Czy porażka w Gdyni z Arką 0:1 pomogła wam w dzisiejszym meczu? - Możliwe. Po tamtym spotkaniu byliśmy na siebie wkurzeni. Po rozmowach, które ze sobą odbyliśmy, doszliśmy do wniosku, że w Gdyni nie było walki z naszej strony. We wtorek już tego nie zabrakło. - Pan zagrał dobre spotkanie, a efektem była bramka, ale chyba zdobyta przy pomocy rywala? - Tak, był rykoszet od jednego z zawodników gości (Tomasz Wacek - przyp. red.). Strzeliłem jeszcze jednego gola, ale sędzia go nie uznał (choć Marcin Cabaj wygarnął piłkę już zza linii bramkowej - przyp. red.). - Czy tym spotkaniem chcieliście coś Cracovii udowodnić, bo to "Pasy" były ostatnio na fali i przed tym meczem trudno było wskazać faworyta? - Chcieliśmy udowodnić to, że jesteśmy mistrzem Polski, że u siebie potrafimy wygrywać. - Zaczęliście bardzo agresywnie np. pan szybko został ukarany żółtą kartką i wydawało się, że Wisła nie skończy tego meczu w jedenastu. De facto jednak taka gra się wam opłaciła. - Takie założenia nakreślił nam przed meczem trener Tomasz Kulawik i jak się okazała miał rację. Przecież Cracovia w całym spotkaniu oddał tylko jeden celny strzał na naszą bramkę. - Bardzo jednak ryzykowaliście, że nie wytrzymacie tego spotkania kondycyjnie. - Opadliśmy z sił koło 70. minuty. Trochę zwolniliśmy tempo, ale w tym momencie prowadziliśmy już 3:0 i kontrolowaliśmy mecz. Paweł Pieprzyca, Andrzej Łukaszewicz, Kraków Zobacz GALERIĘ ZDJĘĆ ze 170. derbów Krakowa Zobacz SKRÓTY i GOLE z derbów Krakowa w naszym ekskluzywnym MAGAZYNIE LIGOWYM oraz Przeczytaj OPIS MECZU