Według działaczy, kwota 8,5 mln zł musi wystarczyć na funkcjonowanie klubu w nadchodzącym sezonie. Prezes ŁKS prof. Szczepan Miłosz powiedział jednak, że potrzeba jeszcze znaleźć dwóch, trzech sponsorów, aby zamknąć budżet. Być może okaże się, że w kasie klubu będzie więcej pieniędzy. Miłosz jest prezesem klubu od kilku tygodni. Jak twierdzi, "obecne zarządzanie klubem to dramat". Chce on doprowadzić do tego, aby ŁKS zaczął normalnie funkcjonować. Jego zdaniem, aby tak się stało, potrzebne jest m.in. przywrócenie normalności jeśli chodzi o bazę treningową. Piłkarze ŁKS od kilku lat mają ogromne problemy z bazą treningową. Na miejscu gdzie były przed laty boiska treningowe budowana jest hala sportowa. Jeszcze przed jej rozpoczęciem władze miasta obiecały zapewnić piłkarzom inne miejsca do treningu. Jednak boiska, które zaproponowano nie nadają się do gry. Na obiektach zarządzanych obecnie przez MOSiR jest tylko jedno boisko do ćwiczeń. Ma ono jednak sztuczną nawierzchnię. Według Miłosza, klub potrzebuje sześciu boisk, na których mogliby ćwiczyć nie tylko piłkarze ekstraklasy, ale przede wszystkim młodzi zawodnicy. Prezes uważa, iż aby myśleć o przyszłości pierwszego zespołu, należy odbudować grupy młodzieżowe. Jak twierdzi, ma już zapewnienia od kilku byłych graczy klubu, którzy wyrazili chęć prowadzenia takich zajęć. Zdaniem Miłosza siłą ŁKS jest sztab szkoleniowy, który składa się wyłącznie z byłych piłkarzy łódzkiej drużyny. W przeszłości występowali w niej m.in. trener Marek Chojnacki, drugi trener Grzegorz Wesołowski, trener bramkarzy Dariusz Bratkowski, a ponadto - dyrektor sportowy Juliusz Kruszankin czy menedżer Tomasz Kłos. Także Miłosz był zawodnikiem klubu. Prezes chce również, aby poprawiły się relacje między władzami klubu a kibicami. Chciałby, aby doszło do takiej współpracy jaka jest w Poznaniu. Przyznał również, że rozmawiał o współpracy z działaczami Widzewa. Jest m.in. pomysł, aby oba kluby zaangażowały się w tworzenie w Łodzi Muzeum Piłki Nożnej. Do rozgrywek ekstraklasy ŁKS przystępuje w całkowicie zmienionym składzie. W przerwie letniej zespół opuściło wielu zawodników z podstawowego składu, m.in. Bośniak Ensar Arifović i Robert Szczot przeszli do Jagiellonii Białystok, Sebastian Mila trafił do Śląska Wrocław a Arkadiusz Mysona do Lechii Gdańsk. Z drużyny odeszli też Łukasz Madej (Academica Coimbra) oraz Brazylijczycy Jovino i Paulinho, a także Tomasz Kłos. Od dłuższego czasu Kłos miał problemy z kręgosłupem i postanowił zakończyć karierę. Do klubu trafili zawodnicy bez ważnych kontraktów lub tacy, których inne kluby chciały wypożyczyć. Pierwszy umowę z ŁKS podpisał obrońca Polonii Warszawa Mariusz Mowlik. Po nim podpisy na kontraktach złożyli obrońca Georga Freidgeimas z FC Vilnius, obrońca reprezentacji Czarnogóry Dejan Ognjanović z Estoril Praia, były napastnik Korony Kielce Adam Czerkas oraz wypożyczeni z Górnika Zabrze pomocnik Dariusz Stachowiak i obrońca Adam Marciniak - wychowanek ŁKS, do którego wrócił po rocznej przerwie. W ligowej kadrze znaleźli się jeszcze m.in. Paweł Drumlak, napastnik Dawid Jarka, najskuteczniejszy zawodnik Górnika Zabrze w poprzednim sezonie (11 goli) czy Jakub Biskup grający ostatnio w Odrze Opole. Chojnacki pytany o szanse ŁKS w tym sezonie stwierdził, że w lidze dominować będzie cztery, pięć zespołów. Pozostałych 11 w tym ŁKS będzie walczyło między sobą o najlepsze miejsca. Szkoleniowiec jest jednak ostrożny jeśli chodzi o pierwszy mecz z Odrą Wodzisław. "ŁKS to młody zespół, który stać na dwa, trzy świetne spotkania, ale i na wpadki" mówił. Należy też pamiętać, że podczas spotkań wzorowo muszą się zachowywać kibice ŁKS, gdyż klub ma na rok zawieszoną karę zamknięcia stadionu za ich złą postawę podczas majowych derbów Łodzi.