To był dramatyczny moment na trybunach. Około piętnastej minuty powstało zamieszanie. Po chwili spiker meczu zaapelował o spokój i poinformował, że jeden z kibiców zasłabł. Sędzia Tomasz Musiał przerwał spotkanie, a piłkarze zeszli do ławek rezerwowych. W narożniku stadionu pojawiła się karetka pogotowia, a ratownicy zajęli się reanimacją mężczyzny. Kibice Widzewa próbowali dodać otuchy i krzyczeli "Jesteśmy z tobą, kolego jesteśmy z tobą". Co innego, niestety, jeden z "fanów Radomiaka", którzy krzyczał "Zdychaj k...o". Reanimowany kibic trafił do łódzkiego szpitala, a mecz wznowiono. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy spiker ogłosił dobrą wiadomość, że kibic odzyskał przytomność. Jednak wieczorem klub opublikował kolejną informację, tym razem już tragiczną - fan łódzkiej drużyny zmarł. Kondolencje od Widzewa i Radomiaka "Przekazujemy smutne wieści. Pomimo błyskawicznej reakcji służb i podjęcia akcji ratunkowej, kibic Widzewa Łódź, który zasłabł na stadionie, zmarł w szpitalu. Ślemy wyrazy współczucia i łączymy się w bólu z bliskimi." - klub opublikował wpis na Twitterze. "Niestety, tragiczne wieści dotarły do nas ze szpitala. Kondolencje dla rodziny oraz bliskich" - dodał Michał Rydz, prezes Widzew. Zareagował także Radomiak. "Najszczersze wyrazy współczucia dla rodziny i najbliższych oraz całej społeczności Widzewa. W takich chwilach, wszyscy jesteśmy jedną, wielką piłkarską rodziną." Na konferencji po meczu do wydarzeń odniósł się także Maciej Kędziorek, szkoleniowiec zespołu z Radomia. - Chciałem wyróżnić największych bohaterów tego dnia, czyli grupę osób odpowiedzialną za reanimację kibica na trybunach. To jest ważna rzecz i prawdziwe bohaterstwo, a nie to, że wygraliśmy 3:0, bo od tego nie zależy niczyje życie - stwierdził.