Spotkanie Lecha z Legią jest zawsze szczególnym wydarzeniem, dla kibiców "Kolejorza", niezależnie od miejsc zajmowanych przed obydwie drużyny w tabeli. Sobotnia konfrontacja może zdecydować o kształcie górnej połówki tabeli Orange Ekstraklasy. Trener Franciszek Smuda nie ma na dzień dzisiejszy zbyt wielu powodów do narzekań . Co prawda nie wszyscy piłkarze mogą brać udział w treningach z powodu drobnych urazów, jednak do meczu będą gotowi. Pewne miejsce w składzie gospodarzy ma Emilian Dolha, który stanie między słupkami bramki lechitów. - Mam nadzieję, że mecz Krakowie był wypadkiem przy pracy. Tutaj będzie mieć za sobą ponad 23000 kibiców co powinno go jeszcze bardziej zmotywować - mówi Smuda. Trener Smuda już wie, jak zagra jego drużyna, ale pozostawia te wiadomości dla siebie. - Taktyka będzie taka sama jak wiosną, bo wówczas przyniosła nam sukces. Resztę pozostawiam do własnej wiadomości. Bo dzisiaj powiem za dużo, a jutro wszystko się zmieni. Domeną Legii jest w tej chwili atak. Praktycznie tylko w Kielcach nie zdobyli gola. I na to musimy zwrócić szczególna uwagę. Nie możemy popełniać błędów w środkowej strefie i nie dać się skontrować. Kluczem do zwycięstwa nad liderem rozgrywek ma być dobra postawa Marcina Zająca, który ma patent na stołeczną drużynę. - Jest teraz w dobrej formie, potrafi znaleźć się w odpowiednim miejscu. Mam nadzieję, że to wykorzysta - zaciera ręce Smuda. Na pytanie, czy trener lechitów nie boi się, że ataki Zająca skutecznie będzie powstrzymywać Dickson Choto, Smuda znów wrócił do ostatniego meczu obydwu drużyn rozegranego w Poznaniu. - Wiosną nie było z Choto problemów. On sam ze sobą miał problem, bo Zając tam wjeżdżał jak na rowerze. Maciej Borowski, Poznań