Pogoń Szczecin wróciła do gry po dziesięciu dniach przerwy. Po raz ostatni "Portowcy" wybiegli na boisko 20 sierpnia w Łodzi (porażka 0:1 z Łódzkim Klubem Sportowym). Mieli więc dość czasu, aby dopracować elementy, które ostatnio mocno szwankowały. A było tego sporo, o czym najlepiej świadczy fakt, że w czterech pierwszych kolejkach szczecinianie ponieśli dwie porażki. W środę, w zaległym meczu trzeciej serii, podejmowali Śląska Wrocław. Nie był to wymarzony rywal na przełamanie - piłkarze Jacka Magiery złapali wysoką formę i odnieśli dwa z rzędu zwycięstwa. Na domiar złego świetnie dysponowany, a przede wszystkim skupiony, jest Erik Exposito, autor już czterech bramek w tym sezonie. To zwiastowało problemy szczecińskiej - mocno zresztą przebudowanej z uwagi na kontuzje - defensywy. Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław: Gospodarze grali, goście strzelili Tymczasem początek spotkania był jednak całkiem udany w wykonaniu gospodarzy. Utrzymywali się zdecydowanie dłużej przy piłce, zakładali wysoki pressing, jednocześnie zabezpieczając tyły. W 20. minucie fantastycznie prawym skrzydłem urwał się Wahan Biczachczjan, który szukał następnie dogrania do Kamila Grosickiego. Pomylił się nieznacznie, dzięki czemu wybronili się wrocławianie. Grał w Premier League, wystąpi w PKO Ekstraklasie. Wzmocnienie w polskim klubie Wyglądało na to, że miejscowi lada moment wyjdą na prowadzenie. Zamiast tego znów musieli przyjąć bolesny cios. Minutę po doskonałej akcji Ormianina gola strzelił Petr Schwarz. Czech wykorzystał błąd defensywy Pogoni i zmieścił piłkę pomiędzy Bartoszem Klebaniukiem a bliskim słupkiem. "Portowców" należy pochwalić za reakcję po stracie bramki. Natychmiast odzyskali inicjatywę i znów atakowali wrocławian. Bliski szczęścia był Alexander Gorgon, który dwukrotnie oddawał strzały. Swoją szansę miał także Luka Zahović. Do przerwy nic się jednak w sprawie wyniku nie zmieniło. Pogoń Szczecin Druga połowa rozpoczęła się tak, jak pierwsza - od naporu gospodarzy. W 52. minucie swoją obecność na boisku zaznaczył Efthymios Koulouris, który posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką. Śląsk postanowił się cofnąć i bronić skromnej przewagi, a w ofensywie skupił się przede wszystkim na kontratakach. Po jednym z nich w pole karne Pogoni z dużą szybkością wpadł Nahuel Leiva, ale okazało się, że był na minimalnym spalonym. Przy okazji Hiszpan upadł niefortunnie na bark i przedwcześnie zakończył występ. Gwiazdy ligi i reprezentacji zagrają ze sobą. Wielka gratka dla kibiców W 72. minucie stadion eksplodował radością. Pogoń rzuciła się do ataku, strzelali kolejno Luka Zahović, Kamil Grosicki i Adrian Przyborek. Do siatki trafił ten ostatni - 16-latek popisał się pięknym uderzeniem zewnętrzną częścią stopy, zdobywając pierwszą bramkę w barwach "Portowców". Nie nacieszył się jednak długo - sędziowie dopatrzyli się faulu "Grosika" i anulowali gola. Klub z Ekstraklasy straci trenera? Zaskakujące doniesienia mediów Szczecinianie ryzykowali coraz bardziej, odkrywając się przed rywalami. Zapłacili za to najwyższą cenę - w 85. minucie Piotr Samiec-Talar podwyższył na 2:0 i przypieczętował trzecią z rzędu ligową porażkę "Portowców". W znakomitych nastrojach ze Szczecina wyjadą natomiast gracze WKS-u. Zanotowali trzecie kolejne zwycięstwo i mają na koncie już 10 punktów. Do lidera z Białegostoku tracą tylko dwa, a już w niedzielę o 12:30 podejmą właśnie Jagiellonię. Jakub Żelepień, Interia