Po zakończeniu meczu Bjelica uspokajał swojego gracza, który ewidentnie chciał coś powiedzieć szkoleniowcowi rywali Piotrowi Nowakowi. O co poszło? - Trener Lechii chciał się pobawić ze mną. Ja brałem piłkę, on rzucał drugą, trochę jak dziecko. No dobra, są emocje w grze, chciał pewnie utrzymać to 0-0, normalna sprawa. Coś tam jednak przy tym mówił, więc chciałem pogadać. Było, minęło - tłumaczył już godzinę po spotkaniu całkiem spokojny Jevtić. Szwajcar pojawił się na boisku dopiero na ostatnich 20 minut meczu - tak zresztą zapowiadał wcześniej Bjelica. Pomocnik Lecha miał kontuzję po finale Pucharu Polski i przez dwa tygodnie w ogóle nie trenował. W końcu udało się usunąć krwiaka z łydki. - No tak, ale nie wiem, czy dziś nie złamałem palca w dłoni. Łydka na szczęście trzyma, jest fajnie. Nie grałem trzy tygodnie, sił gdzieś tam zabrakło, ale i tak jestem zadowolony, bo mogłem wystąpić. Będę ciężko pracował przed następnym meczem i mam nadzieję, że dostanę w nim więcej minut - twierdzi piłkarz. Kolejnym rywalem "Kolejorza" będzie za tydzień Wisła Kraków. Lech musi pokonać "Białą Gwiazdę", a wciąż zachowa szanse na mistrzostwo Polski - wówczas sprawa rozstrzygnie się w ostatniej kolejce. Jevtić żałuje jednak punktów zgubionych w meczu z Lechią. - Oni chyba byli bardziej zadowoleni z tego remisu, cały mecz grali z tyłu, czekali. Nie wiem na co, ale czekali. Żeby wygrywać takie mecze, musimy być skuteczniejsi. Wydaje mi się jednak, że tytułu jeszcze nie przegraliśmy. Jeśli w Białymstoku zostanie to 0-0 (i zostało - red.), to trzeba wygrać dwa razy i wtedy gdzieś może pojawi się szansa - mówi Jevtić. Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela grupy mistrzowskiej Ekstraklasy Wyniki, terminarz i tabela grupy spadkowej Ekstraklasy Ranking Ekstraklasy - kliknij!