W poprzednich rozgrywkach Ekstraklasy Legia zdobyła 67 punktów, Lech o sześć mniej, a trzeci w tabeli Śląsk Wrocław - 47. Zdaniem Dziekanowskiego w obecnym sezonie przewaga dwóch czołowych drużyn znów będzie duża. "Myślę, że Legia i Lech zdominują Ekstraklasę tak jak ostatnio. Układ sił się nie zmieni. Podobnie jak np. w Holandii, gdzie od lat te same czołowe drużyny nadają ton rozgrywkom" - podkreślił Dziekanowski. Zdaniem byłego napastnika m.in. Legii, Widzewa, Celticu Glasgow i Bristol City, w najbliższych latach różnica między prowadzącą dwójką i resztą stawki może się jeszcze bardziej powiększyć. "Wprowadzono większą przejrzystość w budżetach klubów, które muszą się rozliczać z piłkarzami, ZUS-em, Urzędem Skarbowym itd. Legia i Lech mają największe możliwości finansowe i organizacyjne. A inne kluby? Niech szkolą młodzież, szukają i wychowują talenty, a później sprzedają zawodników do silniejszych drużyn, np. na Zachodzie" - dodał. Dziekanowski uważa, że trudno wskazać konkretnego kandydata do spadku. Zagrożonych degradacją będzie wiele zespołów. "Tabela może wyglądać następująco: Legia i Lech, następnie przepaść, cztery-pięć zespołów spokojnych o ligowy byt, a dalej pozostałe drużyny, które będą bronić się przed spadkiem" - stwierdził Dziekanowski. Startujące w piątek rozgrywki Ekstraklasy będą toczone według nowych zasad. Po trzydziestu kolejkach drużyny utworzą dwie grupy - mistrzowską i spadkową, a ich dotychczasowy dorobek zostanie podzielony na pół (i zaokrąglony do góry). Następnie każdy z zespołów zagra jeszcze po siedem meczów w swoich grupach. "Plusem tej reformy jest większa liczba spotkań, ponieważ przerwy między rundami nic nie dawały. To był czas stracony dla piłkarzy. Dobrze, że teraz będą grać częściej, młodzi piłkarze szybciej przygotują się do występów na poziomie Ekstraklasy" - podkreślił 63-krotny reprezentant Polski. Nadchodzący sezon będzie szczególny również z tego powodu, że karierę zakończyło wielu cenionych piłkarzy - m.in. Tomasz Frankowski (trzeci w klasyfikacji strzelców wszech czasów ekstraklasy), Michał Żewłakow i Piotr Reiss. Możliwe, że wkrótce podobnie postąpi Kamil Kosowski. Z kolei król strzelców poprzedniego sezonu Słowak Robert Demjan przeniósł się do Belgii. "Myślę, że polskiej lidze będzie brakować tych zawodników. Nie chodzi wcale o to, że młodzi nie mają się teraz od kogo uczyć. Ich szkolą trenerzy, kopiowanie innych zawodników nie jest dobrym sposobem. Natomiast szkoda takich piłkarzy jak Frankowski czy Żewłakow z uwagi na kibiców, którzy nie zobaczą ich już na boisku" - zakończył Dariusz Dziekanowski. Terminarz nowego sezonu T-Mobile Ekstraklasy